W ostrych słowach uczestnicy środowego spotkania, które zorganizowane zostało w Świdnickim Ośrodku Kultury w ramach projektu Alchemia teatralna, komentowali zachowanie Adama Ferencego. Goszczący w Świdnicy aktor nieskładnie i momentami nielogicznie odpowiadał na zadawane mu pytania, przekomarzał się z publicznością na tematy polityczne, z trudem składał kolejne zdania, a także powtarzał się w swoich wypowiedziach. Podejrzewając, że jest on nietrzeźwy, zniesmaczeni uczestnicy wydarzenia zaczęli opuszczać salę świdnickiego teatru. Spotkanie zostało przerwane po niecałych trzydziestu minutach.
Zorganizowane w środę spotkanie z Adamem Ferencym przyciągnęło sporą publikę. Zapełnione zostały niemal wszystkie miejsca w świdnickim teatrze. Początkowo nic nie wskazywało na to, że wydarzenie będzie musiało zostać zakończone przed czasem. Podczas rozmowy aktor pytany był między innymi o to, dlaczego wybrał drogę aktorską i co go do tego skłoniło. – Nie wiem skąd. Zawsze chciałem być aktorem. Jako małoletni chłopiec miałem taki straszy handicap. Moja babka kupiła telewizor. To było w latach 60. ubiegłego wieku. Ja tam oglądałem tych aktorów i myślałem sobie „ale ja jestem lepszy od nich”. No i oczywiście nie przyjęli mnie do szkoły teatralnej. Ja wiedziałem, że muszę być w teatrze. Ja po prostu czułem, że muszę być w teatrze. I tak się stało – opowiadał Ferency.
Kolejne wypowiedzi zaproszonego gościa były coraz bardziej bezładne, lakoniczne i zaczęły znacząco odbiegać od poruszanej tematyki. Pytany o to, co teatr powinien dawać widzom odpowiedział zdawkowo „a bo ja wiem?”. Prowadząca rozmowę dopytywała więc, co w takim razie aktor chciałby, żeby teatr dawał widzom. – Mnie się zdaje, żeby naprawdę nie głosować na Kaczyńskiego. Nie głosujcie na Kaczyńskiego, błagam – apelował w odpowiedzi Ferency, wdając się następnie w polemikę z publicznością, a także buntując się przeciwko temu, aby spotkanie było poświęcone jego osobie. – Jestem smutnym facetem. Uważam, że życie jest złe, a ludzie są okropni. Ja nie wierzę w Boga, wiecie? No i co mam zrobić? Okropnie się czuję. Nie wierzę w Boga, w związku z tym myślę sobie „jak tu żyć?” Powiem wam tak: można żyć bez wiary w Boga, tak żeby kochać ludzi. Ale ja nie lubię ludzi. Wiecie? – mówił aktor, z trudem składając kolejne zdania.
Wobec nieskładnych wypowiedzi, jak również zachowania aktora, które zdaniem uczestników wskazywało na to, że jest on pijany, publiczność zaczęła masowo opuszczać salę teatralną Świdnickiego Ośrodka Kultury. Po niecałych trzydziestu minutach spotkanie zostało przerwane. – Ponieważ aktor okazał się w niedyspozycji, zapadła decyzja o przerwaniu spotkania – mówi Halina Szymańska, koordynatorka „Alchemii teatralnej”. – Jest mi bardzo przykro. Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. Stała się ona dla nas wszystkich ogromnym zaskoczeniem – dodaje. – Aktor przyszedł na spotkanie w ostatniej chwili. Wydawało się, że jest to prowokacja lub rola, którą gra. Później jednak okazało się, że raczej nie – wskazuje Marta Żywicka-Hamdy, która prowadziła spotkanie z Ferencym.
Organizatorzy spotkania nie wiedzą, co było przyczyną niedyspozycji aktora, jak również nie zamierzają oceniać jego zachowania. Adam Ferency został odprowadzony do hotelu przez jednego z pracowników Świdnickiego Ośrodka Kultury, za co aktor miał podziękować. Przeprosił również za zaistniałą sytuację.
/mn/
fot. Dariusz Nowaczyński