O zgonie trojga dzieci od stycznia do lutego tego roku w wyniku zakażenia meningokokami informuje Polska Agencja Prasowa. Wskutek sepsy meningokokowej zmarli sześcioletni chłopiec w Świdnicy, kilkumiesięczny chłopiec w Szczecinie oraz 4,5-miesięczna dziewczynka w Zabrzu. Szczepienia przeciwko tym bakteriom nie są w Polsce obowiązkowe ani refundowane.
– Zakażenie meningokokami jest o tyle problematyczne, że nawet gdyby nie było pandemii i mielibyśmy pełen dostęp do służby zdrowia, rozpoznanie go stanowi bardzo duże wyzwanie dla lekarzy – powiedział w rozmowie z PAP lek. med. Łukasz Durajski z Krajowego Komitetu Weryfikacyjnego ds. Eliminacji Odry i Różyczki (WHO), członek Amerykańskiej Akademii Pediatrii (American Academy of Pediatrics).
Jak ocenił, nawet badając pacjenta w gabinecie, lekarz nie zawsze jest w stanie stwierdzić, że za parę godzin rozwinie się sepsa meningokokowa. Objawy inwazyjnej choroby menigokokowej są bowiem mało charakterystyczne. Zalicza się tu m.in.: osłabienie, gorączkę (niekoniecznie wysoką), brak apetytu, nudności, wymioty, rozdrażnienie, złe samopoczucie. – Są to więc cechy każdej innej infekcji – od zwykłego przeziębienia, przez grypę po COVID-19 – zauważył Durajski. Podkreślił, że przy sepsie meningokokowej ważne są pierwsze 24 godziny. – To są te godziny, które decydują o przeżyciu pacjenta – nie tylko dziecka, ale i dorosłego. Tymczasem przez pierwsze kilka, a czasem nawet kilkanaście godzin występują objawy, które w żaden sposób nie wskazują, że stan pacjenta może się dramatycznie pogorszyć – powiedział specjalista. Dodał, że gdy pojawiają się bardziej niepokojące objawy, takie, jak zmiana koloru skóry i wybroczyny, które są konsekwencją zmian zakrzepowo-zatorowych, to jest to już etap, kiedy pacjent ma bardzo małe szanse na przeżycie.
W Polsce najczęstszą przyczyną zarażeń są meningokoki grupy B i C, przy czym ta druga stanowi 30% wszystkich zachorowań. Zakażenie może nastąpić drogą kropelkową (podczas kichania lub kaszlu), a także poprzez bezpośredni kontakt z osobą chorą lub bezobjawowym nosicielem. Ryzyko zachorowania jest największe w grupie niemowląt poniżej 1 roku życia. Nie należy jednak zapominać, że narażeni są wszyscy, a wiele przypadków odnotowuje się u dzieci do 5 roku życia oraz u osób w przedziale wiekowym 16 – 21 lat – podaje Polski Zakład Higieny.
W części krajów UE szczepienia są obowiązkowe, ale nie dotyczy to Polski. Rodzice sami muszą podejmować decyzję i opłacać koszt szczepienia, który kształtuje się od 120 do ok. 400 złotych. Szczepionki można kupić jedynie na receptę.
/PAP, PZH, opr. red./