Dwie świdnickie restauracje mimo rządowych zakazów otworzyły stacjonarną działalność i nadal pozostają otwarte, mimo przedłużenia zakazu. Większość nie podjęła takich decyzji. Od początku lutego kontrole prowadzą sanepid i policja.
Gastronomia jest zamknięta od 24 października 2020 roku i wciąż nie wiadomo, kiedy będzie mogła wrócić nawet w reżimie sanitarnym do stacjonarnej działalności. W najtrudniejszej sytuacji znalazły się te restauracje i kawiarnie, które zostały otwarte w 2020 roku. Nie objęła ich dotychczas żadna pomoc ze strony państwa. I przede wszystkim takie lokalne otwierane są mimo rządowych zakazów.
Na otwarcie zdecydowały się dwie restauracje w Świdnicy. Jedna z nich zaprasza klientów na testowanie smaków, a z każdym podpisuje umowę o dzieło. Druga nie szuka żadnych kruczków prawnych, można zamówić posiłek i zjeść przy stoliku. Właściciele obu lokali nie zgodzili się na rozmowę. Przyznali jednak, że zainteresowanie jest duże.
– Rozumiem decyzję o otwarciu, ale to także spore ryzyko i wykluczenie szansy na pomoc, która prawdopodobnie obejmie także działalność rozpoczętą w 2020 roku – mówi Wojciech Rut, który od wielu lat w Świdnicy prowadzi restaurację, pub i kawiarnię. Sam nie zdecydował się na zaproszenie gości do korzystania z jego lokali w trybie stacjonarnym. – Sprzedaż wyłącznie na wynos daje około 20% normalnych obrotów, a pomoc jest zdecydowanie niewystarczająca i przychodzi zbyt późno. Mam sporą załogę i nikt nie straci pracy. Pomocą jest zwolnienie z ZUS, mam nadzieję, że pojawi się także wsparcie na koszty stałe. Na pewno nie będę ryzykował utraty pomocy, bo ciąży na mnie odpowiedzialność za ludzi. Gdzie w obecnej sytuacji mieliby szukać pracy?
– Oczywiście mam „finansową poduszę bezpieczeństwa”, bo ani obecny poziom wsparcia, ani dochody ze sprzedaży na wynos nie pokrywają kosztów utrzymania restauracji, kawiarni i pubu – dodaje Wojciech Rut. – Ile jeszcze dam radę wytrzymać? Nie wiem. Mam nadzieję, że w marcu będziemy mogli legalnie działać. W kawiarniach i restauracjach jesteśmy w stanie zapewnić dystans i reżim sanitarny. Cały czas trzeba pamiętać, że na szali jest życie wielu ludzi. Otwieranie restauracji, a zwłaszcza klubów i dyskotek, gdzie o dystansie nie ma mowy, to ogromne ryzyko zarażeń. Jeśli zdarzy się tragedia i ktoś umrze? Trzeba liczyć się z tym, że zdesperowane rodziny będą szukały winnych i mogą dochodzić odszkodowań.
Izba Gospodarcza Polskiej Gastronomii poinformowała pod koniec stycznia o skierowaniu do sądu zbiorowego pozwu przeciw Skarbowi Państwa. Z każdym dniem dołącza się do niego coraz więcej restauracji. Chcą dochodzić odszkodowań.
Nadal zamknięte mają pozostać także kluby fitness i siłownie. Jak poinformowała Magdalena Ząbek z KPP w Świdnicy, policjanci skontrolowali w mijającym tygodniu 7 takich miejsc w Świdnicy i nie stwierdzili złamania obostrzeń covidowych.
Jak informuje dr n. med. Ireneusz Skawina, dyrektor świdnickiego sanepidu, od początku lutego zostało skontrolowanych 14 lokali gastronomicznych i dwie siłownie. W dwóch miejscach stwierdzono nieprawidłowości. – W obu przypadkach podjąłem czynności mające na celu ustalenie, czy doszło do naruszenia powszechnie obowiązujących przepisów prawa – mówi Powiatowy Inspektor Sanitarny. Kontrole były przeprowadzane bez udziału policji.
Agnieszka Szymkiewicz