Dezynfekcja, maseczki i dystans społeczny to kilka z najważniejszych elementów, które zabezpieczają nas przed zachorowaniem na chorobę 2020 roku – COVID19. Z uwagi na to, że wiele osób przeżywa tę chorobę bezobjawowo albo skąpoobjawowo, bardzo trudno wyselekcjonować chorych. Stąd wiele firm, instytucji i sklepów te trzy zasady rozszerza o kolejną – badanie temperatury ciała. Chociaż badanie temperatury nie jest obowiązkowe, tę formę zabezpieczenia wybiera coraz więcej firm. Jak ją jednak mierzyć? Z pomocą przychodzą nowoczesne stacje do dezynfekcji rąk.
Gdy po wiosennym lockdownie na nowo można było iść do kina, teatru, na koncert, do fryzjera czy kosmetyczki, badanie temperatury klientów stało się usługą premium, czymś co zapewniało wchodzących, że są zabezpieczeni. W Europie to była nowość. W krajach azjatyckich niemal na każdym większym lotnisku zainstalowane są kamery termowizyjne – dzięki temu na przykład w Korei Południowej można było szybko diagnozować i izolować przyjezdnych. Kraje azjatyckie są wyjątkowo intensywnie doświadczane różnego rodzaju patogenami – przeżyły już epidemię MERS i SARS, dlatego też są przygotowane na kolejne ataki chorób zakaźnych. Do tej pory o pandemii wirusowej w Europie słyszało się w telewizji lub pojawiały się sporadyczne zachorowania. W tym roku jest inaczej – globalny wirus objął również Europę.
Stacje do dezynfekcji rąk, które badają temperaturę
O ile poziom i sposób wykonania stacji do dezynfekcji rąk się poprawił i coraz częściej spotykamy ładne, desingerskie urządzenia, o tyle rzadko możemy spotkać na swojej drodze przemyślane urządzenia do mierzenia temperatury ciała. Zamiast nich bardzo często do tego zadania oddelegowany jest pracownik, który bada wszystkich wchodzących termometrem aptecznym zbliżeniowym. W szkołach są to nauczyciele, woźne, panie sprzątające. W kinach, teatrach i innych instytucjach oraz sklepach to nie tak dawno pracownicy ochrony lub obsługa instytucji, którzy w tym czasie mogliby zająć się swoimi obowiązkami.
Chęć badania poziomu temperatury klientów często wiąże się więc ze stworzeniem osobnego etatu. Kwestie finansowo-organizacyjne schodzą teraz na drugi plan – osoba, która podczas ręcznego badania temperatury ma dość bliski kontakt z ludźmi narażona jest na niebezpieczeństwo zakażenia się i przekazywania wirusa dalej. A tego wszystkiego można byłoby uniknąć, gdyby zainwestować w urządzenie do bezdotykowego pomiaru temperatury. – Na początku pandemii klienci poprosili nas o stworzenie designerskiej stacji do dezynfekcji rąk, ponieważ te obecne na rynku nie spełniały ich wymagań – mówi Jarosław Włodarczyk, właściciel marki CZYSTOJAK.pl.
Jak powstały stacje do dezynfekcji rąk z automatem do mierzenia temperatury?
– Szybko zorientowaliśmy się, że oprócz obowiązkowej dezynfekcji rąk istnieje również potrzeba badania poziomu temperatury. Uznaliśmy, że idealnym rozwiązaniem będzie wykorzystanie tych 2 sekund, które użytkownik spędza na dezynfekcji – mógłby przecież w tym czasie zmierzyć swoją temperaturę. Przeprowadziliśmy testy i zaprojektowaliśmy moduł laserowego pomiaru temperatury – dodaje. – Szybko, bezdotykowo i bezobsługowo. Od teraz nasze stacje do dezynfekcji rąk z automatem do mierzenia temperatury posiadają taką opcję i zapewniają bezpieczeństwo w wielu miejscach w Polsce.
O czym trzeba pamiętać podczas badania temperatury? Latem było to proste – wystarczyło przyłożyć czoło do czujnika i na ekranie pojawia się wynik. A co z zimą? – Zimą musimy pamiętać o tym, by nie mierzyć temperatury zaraz po przyjściu z zewnątrz, gdzie panują niskie temperatury, ponieważ pomiar będzie niemiarodajny – i to niezależnie od rodzaju termometru. Musimy więc odczekać kilka minut aż nasze ciało nabierze tzw. temperatury pokojowej. Wtedy pomiar jest wiarygodny i ma sens – podkreśla Paweł Popławski, dyrektor techniczny w CZYSTOJAK.pl
Skoro jest to takie proste, to badanie tempetatury ciała wjedzie nam w krew tak samo jak dezynfekcja. Być może stacje do dezynfekcji rąk uchronią nas w przyszłości przed kolejnym zagrożeniem chorobą zakaźną.
/Artykuł sponsorowany/