Informacja o zaklejeniu pianką otworów, w którym gniazdowały jerzyki, wywołała ogromne emocje wśród czytelników Swidnica24.pl. Dziś współlokator mieszkania, który wykonał piankowanie, wyjaśnia sytuację, zapewniając, że piskląt nie było. Rodzina kupiła budkę lęgową i zamontowała ją na ścianie.
Jak już informowaliśmy, 22 lipca jedna z mieszkanek Świdnicy zaalarmowała Straż Miejską o zaklejeniu otworów na budynku przy ul. Okrężnej, w których gniazdo miały jerzyki. Dorosłe ptaki próbowały wydziobywać piankę, co wzbudziło podejrzenie, że w środku mogły być pisklęta. Strażnicy dotarli do właścicielki mieszkania, która względami bezpieczeństwa tłumaczyła konieczność zabezpieczenia otworów. Deklarowała, że w środków młodych ptaków nie było.
Dzisiaj do naszej redakcji list nadesłał partner właścicielki mieszkania i wykonawca prac. – Od początku ptaki miały tam gniazdo i rzeczywiście były tam młode jak co roku i co roku był problem z piecem i zagrożeniem życia mieszkańców oraz z bezpieczeństwem pożarowym, ale to nie wszystko.Ww domu, gdy pisklaki się lęgły nie dało się wytrzymać, więc w tym roku postanowiliśmy tą dziurę załatać. Wylęg zaczął się w marcu, to w mieszkaniu doskonale słychać. Postanowiliśmy odczekać dwa miesiące, a w rezultacie były to ponad trzy, żeby dać dorosnąć pisklakom. Cisza w gnieździe zrobiła się ponad miesiąc temu. Odczekaliśmy jeszcze chwilę i zamówiłem podnośnik. Po wjechaniu na górę nie było tam nic, sprawdziłem ręką otwór, było pusto, więc przy użyciu pianki przeznaczonej do tego typu wypełnień uzupełniłem otwór i to wszystko. Co do zwierząt, to szanuję je bezgranicznie, posiadam dwa psy i kota, żadnemu z tych stworzeń nigdy nie działa się krzywda i w tym przypadku czekałem długo na to, żeby wprowadzić bezpieczeństwo dla moich bliskich. Firma, która obsługuje piec w poniedziałek wyda nam pisemne oświadczenie potwierdzające konieczność takich działań. Moja partnerka dzisiaj zakupi budkę lęgową, którą założę wyżej w okienku budynku – wyjaśnia pan Tomasz (dane do wiadomości redakcji). Budka została kupiona i zawieszona.
– W poniedziałek lokatorka ma dostarczyć nam dokumenty, wskazujące na konieczność wykonania prac. W tej chwili więcej nie możemy zrobić. W tej sprawie nie wpłynęło oficjalne zawiadomienie. Czynności na podstawie takiego zgłoszenia może prowadzić policja – mówi Edward Świątkowski, kierownik prewencji świdnickiej straży.
/asz/
Fot. Artur Ciachowski