U mężczyzny, który miał trafić do świdnickiego schroniska dla bezdomnych mężczyzn, testy wykazały obecność koronawirusa SARS-CoV-2. – Warunkiem przyjęcia jest przejście testu i wynik negatywny – podkreśla Gabriela Kowalczyk, prezes świdnickiego oddziału Towarzystwa im. Brata Alberta.
W schronisku od lutego obowiązują surowe zasady. – Bezdomni nie mogą wychodzić poza teren, nie wolno im przyjmować gości. Nie wszystkim te zasady się podobają i część opuszcza placówkę. Są jednak przypadki, że bezdomni chcą u nas zamieszkać – wyjaśnia prezes i dodaje, że tak było w przypadku mężczyzny, u którego wykryto koronawirusa. – Mieszkał w Świdnicy od około 20 lat, ale ostatni meldunek miał w gminie pod Inowrocławiem. Gmina zgodziła się na jego umieszczenie u nas, ale warunkiem było wykonanie testu. Mężczyzna najpierw się nie godził, później się zdecydował. Testy faktycznie wykazały zakażenie i nie mógł u nas zamieszkać – mówi Gabriela Kowalczyk.
Dzięki staraniom sanepidu i pomocy ordynator Krystyny Augustyniak bezdomny znalazł opiekę na oddziale zakaźnym szpitala w Wałbrzychu.
Jak dodaje Gabriela Kowalczyk, do tej pory w obu prowadzonych przez Towarzystwo schroniskach nie było przypadków zakażenia koronawirusem. – Testy wykonaliśmy u wszystkich pracowników. Jak się okazało, u jednej osoby wykazały przeciwciała, które wskazały na to, że osoba ta przeszła zakażenia, ale już nie zaraża. Na pewien czas była odsunięta od pracy – dodaje prezes.