Pływają od wielu lat i swoją pasją zarażają innych. Jurek, Piotr, Czarek i Sebastian, czyli grupa świdnickich windsurferów jest na bieżąco ze wszystkimi nowinkami, a dziś stawiają na foil windsurfing. Foile to absolutna nowość, która powoli zaczyna „zarażać” coraz większą grupę osób i dająca zdecydowanie większe możliwości.
Windfoil – czyli co to jest?
Nowy wynalazek, który staje się coraz bardziej popularny w świecie ekstremalnych sportów wodnych, ale nie tylko. Hydrofoil (inaczej windfoil), to w uproszczeniu maszt ze skrzydłami pracujący pod deską, który do minimum redukuje tarcie w wodzie i umożliwia surfing praktycznie w każdych warunkach. Maszt i kadłub ze skrzydłami można przyczepić do praktycznie wszystkiego, co porusza się na wodzie. To nic innego jak unoszenie się na wodzie i możliwość „złapania” kilku fal z rzędu bez konieczności paddlowania. To także surfing na nawet najmniejszej fali, niezależnie od kierunku i siły wiatru. Wysyp foili widać i powoli wkraczają one w świat sportów wodnych, w tym w ten najbardziej tradycyjny, czyli surfing.
Jak to się wszystko zaczęło?
Grupa świdnickich windsurferów stara się promować sport od wielu lat. Przypomnijmy, że w latach czterdziestych XX wieku Amerykanin Tom Blake zamocował statecznik do płaskiej deski, który znacząco wpłynął na skrętność i wykorzystanie możliwości fali. W latach sześćdziesiątych ten sport dotarł do Europy, a prawdziwy boom wywołał film „Endless Summer” z 1966 roku w reżyserii Bruca Browna. Surfing stał się sposobem na życie i właściwie całą subkulturą. W kolejnych latach powstało wiele wariacji na temat surfingu – kitesurfing, windsurfing, czy skimboarding. W pewnym momencie dyscyplina dotarła również do Świdnicy, gdzie w latach dziewięćdziesiątych działało nawet Świdnickie Stowarzyszenie Windsurfingu. – Zaczęliśmy od windsurfingu, ale jak zobaczyliśmy, że świat idzie do przodu i szuka nowych rozwiązań, to również zaczęliśmy próbować. Polacy od zawsze liczyli się w tym sporcie na świecie i my także nie chcemy stać w miejscu. Staramy się robić swoje, rozwijać dyscyplinę i ją promować – opowiadają świdniczanie. W Świdnicy aktywnych jest kilkudziesięciu windsurferów, którzy w zależności od warunków najczęściej pływają na zbiornikach wodnych w Mietkowie, w okolicach Jawora i Bukówce koło Kamiennej Góry.
Dlaczego foile?
– Foile to rewolucja w żeglarstwie. Budowa karbonowa zmieniła na dobre świat żeglarski. Oderwanie od wody, redukcja oporu, dynamika i rozwój. To po prostu fruwanie nad powierzchnią wody. Nie musi mocno wiać żebyśmy mogli się tym bawić. To powoduje, że można pływać nie 40, a 80 dni w roku. Windsurfing od wielu lat ewoluuje, a to najlepszy sposób by utrzymać, a nawet zwiększyć popularność tej dyscypliny. Foile to zupełnie coś nowego, dlatego się wspieramy, wymieniamy doświadczeniami i uczymy się tego wszystkiego nawzajem. Niezwykle ważne jest to, aby zbiornik był odpowiednio głęboki, w celu bezpieczeństwa, pływamy również w kaskach – wymieniają świdniccy surferzy. Jak sprawy kształtują się finansowo? Podstawowy foil to kwota około 3500 – 4000 zł, drugie tyle to mniej więcej koszt deski. Same foile również ewoluują, a na terenie zbiornika w Mietkowie mogliśmy zobaczyć świdniczan i w bardziej podstawowej wersji – wind foil, jak i absolutnej nowince ze świata windsurfinu – wing foilu. Ta druga forma to nic innego jak użycie i trzymanie dodatkowo dużej folii skrzydłowej – nadmuchiwanego latawca, który jeszcze bardziej zwiększa frajdę z unoszenia się nad taflą wody.
To nie jest już dyscyplina anonimowa
Mimo, że foile pojawiły się stosunkowo niedawno, to niezwykle szybko zyskały sporą grupę odbiorców. Dziś rozgrywane są różnego rodzaju prestiżowe zawody, mistrzostwa krajów, Puchary Świata, a foile weszły w skład dyscyplin olimpijskich. W naszym regionie mamy osoby, które mogą być prawdziwą wizytówką windsurfingu i foili. Mowa o pochodzącym z Pieszyc – Michale Aftowiczu. Pieszyczanin w trakcie swojej kariery pływał z najlepszymi z najlepszych na świecie. To uczestnik międzynarodowych imprez, Pucharów Świata, czy choćby srebrny medalista mistrzostw świata juniorów w windsurfingu (Estonia), czy brązowy medalista młodzieżowych mistrzostw świata w Brazylii. Teraz, choć już trochę w mniejszym stopniu postawił na foile i jest aktualnym brązowym medalistą mistrzostw Polski w kategorii Slalom (Rewa 2019). – Wiadomo, trochę się zmieniło, sytuacja rodzinna, dziecko i obecnie występuję w nieco innej roli – producenta – śmieje się Michał Aftowicz. To właśnie firma TheVirus rodziny Aftowiczów (Michał i jego tata – Andrzej) jest producentem wysokiej jakości sprzętu żeglarskiego. – Foile to przyszłość, zyskują coraz większe grono sympatyków i gwarantują znakomitą zabawę. To także coraz bardziej prestiżowa dyscyplina sportowa. Zawody rozgrywane są w kategoriach foil course racing i slalom. Szczególnie ta druga jest niezwykle widowiskowa dla kibiców. To po prostu szybki i dynamiczny wyścig, a nawet najmniejszy błąd może wywrócić wszystko do góry nogami – dodaje Michał Aftowicz.
Kiedyś plecaki, dziś wysokiej jakości produkty żeglarskie
Świdniccy windsurferzy od samego początku mogli liczyć na wsparcie okolicznej firmy TheVirus z Pieszyc. – To oni zaczęli robić pierwsze foile w kraju, z których możemy również korzystać i my. Ich praca i wysokiej jakości produkty są zauważane i jest szansa na to, że już wkrótce najlepsi z najlepszych zawodników na świecie będą właśnie korzystać z ich usług. To oczywiście inna półka i inna klasa sprzętu, niż ten z którego my korzystamy rekreacyjnie – mówią Piotr i Jurek. Marka TheVirus powstała ponad 15 lat temu. – Zebraliśmy mnóstwo doświadczenia działając w różnych branżach, zaczynając od produkcji plecaków, poprzez produkcję pokrowców i akcesoriów do windsurfingu i kitesurfingu, a kończąc na żeglarstwie. Firma oferuje na co dzień wysokiej jakości produkty, które ułatwiają zawodnicze życie, a żeglowanie staje się bardziej wydajne i konkurencyjne. Mamy od A do Z wpływ na to, co powstaje – dodają Michał i Andrzej Aftowiczowie, czyli syn i ojciec z firmy TheVirus.
Każdy kolejny tydzień przynosi nowe rozwiązania. Pojawiają się nowe pomysły, materiały, kształty skrzydeł, masztów oraz wiele innych rozwiązań, dających moc frajdy z uprawiania tego niesamowicie widowiskowego sportu jakim jest Windfoil.
/Mateusz Dzień vel Rakoczy, FOTO: Artur Ciachowski, użyczone/