Nie wiemy, gdzie jest. Zabrała fundacyjny samochód i zniknęła – mówi Adrianna Kaszuba, wiceprezes Fundacji Mam Pomysł. Malwina W., która prowadziła tymczasowe przytulisko w Głuszycy, opuściła rodzinny dom po odkryciu dramatu porzuconych psów. Dla uratowanych czterech psów pilnie potrzebna jest pomoc.
Fot. przychodnia weterynaryjna VETKA
Jak już informowaliśmy, Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt podjął w sobotę interwencję na terenie byłej ciepłowni w Głuszycy. – To co zobaczyliśmy jest przerażające. Na miejscu są skrajnie wychudzone zwierzęta, mamy psy, które padły z zagłodzenia. Ustaliliśmy na ten moment cztery zwłoki psów, cztery psy są jeszcze żywe – mówi Konrad Kuźmiński z DIOZ, który winą za zastaną sytuację obarcza Fundację “Mam Pomysł” z Bielawy, będącą zarazem operatorem świdnickiego schroniska dla bezdomnych zwierząt.
W nieczynnej ciepłowni tymczasowe przytulisko dla bezdomnych psów z terenu Głuszycy prowadziła Malwina W., inicjatorka akcji Mania Pomagania. Kobieta kilka miesięcy temu nawiązała współpracę z Fundacją Mam Pomysł w Bielawie. Fundacja od ponad 2 lat jest operatorem świdnickiego schroniska dla zwierząt.
W nieczynnej ciepłowni Malwina stworzyła miejsce dla psów, przejmowanych przez gminę Głuszyca. Nasza fundacja pomagała, przekazując m.in. karmę. Pod koniec ubiegłego roku gmina znalazła nabywcę na ciepłownię i wydała nakaz zabrania stamtąd psów. Umowa na ich przyjęcie została podpisana z naszym schroniskiem. Do końca marca systematycznie były przywożone wszystkie psy, które wcześniej sfotografowaliśmy. Były zadbane, miały książeczki zdrowia, wszystkie niezbędne szczepienia – wylicza Adrianna Kaszuba. – Zaufaliśmy Malwinie, nie sprawdziliśmy na miejscu, czy budynek został faktycznie opróżniony. Wczoraj to był dla nas wszystkich szok, nie wiemy, skąd wzięły się psy. Chcemy wyjaśnienia tej sytuacji i ukarania winnych. Będziemy współpracować z DIOZ, policją i prokuraturą. To niewyobrażalne, co tam się stało.
Adrianna Kaszuba podkreśla, że fundacja zdecydowała się na nawiązanie współpracy z Malwiną W. ze względu na jej oddanie zwierzętom, poświęcenie, z jakim ratowała zarówno te dzikie, jak i domowe. – Zaufaliśmy jej. Nie wiemy, co się stało, wczoraj nie udało mi się z nią porozmawiać. Malwina zniknęła, zabierając fundacyjny samochód. Zostawiła w domu cztery psy, kaczki i królika. Psami zaopiekowała się jej siostra, pozostałe zabraliśmy do schroniska. Królik był przetrzymywany w złych warunkach, pozostałe zwierzęta są w dobrej kondycji – mówi wiceprezes Fundacji Mam Pomysł. – Pięć lat ciężko pracowaliśmy, rozwijaliśmy działalność. Ta sytuacja to dla nas cios. Na pewno się nie poddamy, ale na realizację naszych pomysłów w tym roku nie będzie szans.
Fundacja Mam Pomysł wydała dzisiaj kolejne oświadczenie:
„Jest to traumatyczne doświadczenie i odczucie bólu tych zwierząt jest nie do opisania, nie umiemy sobie tego wyobrazić i się z tym pogodzić. Dla całego naszego zespołu jest to czarny weekend, jesteśmy bardzo rozgoryczeni, zdarzenie dotknęło każdego z nas. Wiara w to co robimy i poczucie misji, którą realizujemy codziennie zostało przygniecione. Emocje które nami targają są olbrzymie, każdy z nas ma poczucie odpowiedzialności.
Szanowni Państwo, nasze placówki pracują nadal. Nie uruchomimy kilku akcji na ten rok, projekt Mania Pomagania nie istnieje, wszelkie powiązania z osobą pani Malwiny Witek zostają rozwiązane. Po pandemii zapraszamy do schroniska (teraz nie możemy wpuszczać zbyt wielu osób na teren placówki), można się przekonać, że nigdy nie trzymamy zwierząt w brudzie, bez jedzenia, bez wody, czy też nie wzbraniamy się przed wolontariuszami. Są oni bezcenni w naszej pracy. Nasza placówka nigdy nie zaniechała dbania o dobrostan zwierząt.
Popieramy wniosek o najwyższą karę za te czyny. Jako organizacja współpracujemy z wieloma wolontariuszami, domami tymczasowymi, członkami organizacji, wobec których z czasem okazujemy coraz większe zaufanie, jeśli praca tej osoby na rzecz zwierząt przebiega poprawnie. To doświadczenie na zawsze zmieni nasze postrzeganie osób chcących działać w organizacji.”
Cztery psy z ciepłowni w Głuszycy trafiły do przychodni weterynaryjnej VETKA w Świdnicy. – Żal, rozgoryczenie i wielka złość na wszystkich oprawców. Jak można tak zaniedbać zwierzę? Walczymy, ale wstępne badania wykazały dużo nieprawidłowości. U psów wykryliśmy anemię, zapalenie wątroby, choroby skóry i wiele innych schorzeń. Wszystkie zwierzaki skrajnie wychudzone. Trzymajcie kciuki! Będziemy potrzebować koców, ręczników oraz podkładów chłonnych! Prosimy o pomoc i domy tymczasowe dla odebranych psiaków – apelują lekarze. Dary można przekazywać do siedziby przychodni ul. Księżnej Jadwigi Śląskiej 1 w Świdnicy.
Datki można wpłacać na konto DIOZ:
mBank S.A. 49 1140 2004 0000 3802 7654 3761
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt
ul. Przechodnia 4A
58-560 Jelenia Góra
/asz/