Mówi się, że każda osoba na terenie Polski ma swobodny dostęp do edukacji. Jest ona darmowa, zaczynając od przedszkola, a kończąc aż na studiach. Oczywiście są placówki prywatne, albo tryby dodatkowo płatne, ale to już inna historia. Co więcej, osoby do 18. roku życia muszą się uczyć, ponieważ nałożony jest na nie obowiązek szkolny. Późniejsza edukacja jest już dobrowolna. Mogłoby się więc wydawać, że skoro każdy ma takie same prawa jak i obowiązki, kwestia wykształcenia i wiedzy powinna zależeć wyłącznie od naszych chęci i determinacji. Jednak nie zawsze jest tak różowo, wpływ na to mają jeszcze dodatkowe czynniki, na które często nie mamy wpływu.
Sytuacja materialna ma znaczenie
Oczywiście wszyscy, szczególnie rząd z ministrem oświaty na czele, zapewniają, że edukacja w naszym kraju jest darmowa i dostępna dla każdego. Czy rzeczywiście tak jest? Nie jest to wcale takie oczywiste. To prawda za chodzenie do szkoły czy studiowanie nie płacimy, ponieważ jest to pokrywane z budżetu państwa. Jednak nauka to nie samo chodzenie do szkoły i wiąże się z dodatkowymi kosztami. W większości klas podstawowych dzieci dostają darmowe podręczniki, jednak już w późniejszych latach trzeba pokryć je z własnej kieszeni. Nie jest to mały wydatek, ponieważ do każdego przedmiotu jest inny podręcznik, ćwiczenia, zeszyt, a do tego trzeba jeszcze kupić dziecku plecak, kredki, strój na w-f… jest to naprawdę olbrzymia kwota, na którą nie każdy może sobie pozwolić. Podczas roku organizowane są różne wydarzenia, wycieczki, w których wszystkie dzieci biorą udział, lecz są dodatkowo płatne przez rodziców. Powiemy wtedy dziecku, że nie weźmie w nich udziału, bo nie mamy pieniędzy? Jest to trudne, bo będzie czuć się jako gorsze i wykluczone.
Czy edukacja w mieście i na wsi bardzo się różni?
Różnice między tymi miejscami od zawsze były widoczne. Nawet w literaturze co chwilę spotykamy cytaty jak to w mieście wszyscy są wykształceni i mądrzy, w porównaniu do zacofanej wsi. Obecnie ten stereotyp stracił na znaczeniu, technologia poszła do przodu, a różnice między tymi dwoma klasami stają się coraz mniej widoczne. Niewątpliwie jednak pomimo tego samego programu nauczania, podręczników szkolnych, szkoły miejskie różnią się od wiejskich i nawet nie można powiedzieć, które z nich są lepsze. Placówki w małych miejscowościach charakteryzują się tym, że wszyscy się znają, pomagają sobie, panuje „domowa atmosfera”. Dzieci na pewno uczą się empatii i uczynności. Miasto wymaga i uczy trochę innych umiejętności. Jest to według niektórych „dżungla”, w której trzeba nauczyć się walczyć ze stresem, organizacji, a także bycia silnym. Inna specyfika miejsca, inne wymagane umiejętności. A co jest lepsze? Tego nie wie nikt, zależy to przede wszystkim od planów na przyszłość.
Wykształcenie wyższe kosztuje
Jest to kwestia z którą trudno się nie zgodzić. Jeśli mieszkamy w mieście z uczelniami wyższymi, nasze dziecko bez problemu może na nią iść, a koszty nie będą specjalnie duże. To samo miasto, więc kwestią wynajmowania mieszkania czy dojazdów nie należy się przejmować. Niektóre podręczniki trzeba kupić, inne dostępne są w bibliotekach lub w internecie. Powoduje to, że większość miastowych osób kontynuuje naukę. Inaczej wygląda to w przypadku osób z mniejszych miejscowości. Wiąże się to wyprowadzką z domu do większego miasta, a przez to z dużymi wydatkami. Życie w mieście kosztuje. Po jakimś czasie dziecko samo może zarabiać, jednak bez początkowego wsparcia rodziców się nie obejdzie. Kto może sobie na to pozwolić korzysta z tej opcji, jednak nie każdy może. Spora część osób zostaje w danym miejscu i wcale nie planuje uzyskania wyższego wykształcenia.
/Artykuł sponsorowany/