Sąd Okręgowy w Świdnicy zmienił wyrok pierwszej instancji w sprawie świdnickiego taksówkarza, oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym zginęła 29-letnia Ewelina Pawiłowicz. Zapadł wyrok bezwzględnego więzienia, podwyższony został także zakaz prowadzenia samochodu. Było jednak zdanie odrębne, a wszystkie strony nie wykluczają złożenia wniosku o kasację.
19 lutego 2014 roku 29-letnia Ewelina Pawiłowicz wraz z bratem szła na obiad do mamy. Na przejściu dla pieszych na ul. Esperantystów została dosłownie zmieciona przez rozpędzoną taksówkę i zginęła na miejscu. Wszystko działo się na oczach brata, który zwolnił przed przejściem, by odebrać telefon.
Proces przed Sądem Rejonowym w Świdnicy zyskał ogólnopolską, nie najlepszą sławę po decyzji sędzi Małgorzaty Skiby o zwróceniu taksówkarzowi prawa jazdy w trakcie postępowania, bo – jak uzasadniała – i tak jeździ bez dokumentu. Oburzenie rodziny wywołał również sam wyrok, na mocy którego Marek G. został skazany na 2 lata pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na 5 lat oraz otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez dwa lata.
Z takim rozstrzygnięciem nie zgodziła się żadna ze stron postępowania. Apelację wnieśli oskarżyciel publiczny i posiłkowy oraz dwaj obrońcy oskarżonego. Podczas dzisiejszej rozprawy odwoławczej nie brakowało emocji. W ostrych słowach o wyroku wypowiadał się prokurator rejonowy w Świdnicy Marek Rusin, podkreślając, że jest to wyrok niesprawiedliwy i niewspółmierny do winy oskarżonego. Wskazał m.in. na błędy w interpretacji ustaleń faktycznych, przede wszystkim nieuwzględnienia w należytym wymiarze faktu, że u kierowcy stwierdzono we krwi obecność amfetaminy. Podkreślał również usprawiedliwianie przez sąd nadmiernej prędkości, z jaką jechał oskarżony, powszechnym wśród polskich kierowców łamaniem przepisów. Przypomniał również, że oskarżony z rażącym lekceważeniem odniósł się do postanowień samego sądu o zakazie prowadzenia pojazdów. Już podczas trwania procesu był karany przez policję z kodeksu wykroczeń za jazdę bez uprawnień.
Za absolutnie nieuzasadnione prokurator uznał obarczenie częścią winy zmarłej, która wg sądu powinna była ocenić, że taksówka jedzie z dużą prędkością i zastosować zasadę ograniczonego zaufania, a tym samym po prostu nie wchodzić na przejście. Prokuratura złożyła dwa warianty odwołania – z wnioskiem o ponowne rozpatrzenie sprawy i drugim, o wymierzenia kary 8 lat pozbawienia wolności, pozbawienia prawa jazdy na 10 lat oraz obciążenia wszystkimi kosztami postępowania. Już na sali rozpraw prokurator stwierdził, że przychyla się jednak do drugiego wariantu. Takie stanowisko podzielił pełnomocnik matki zmarłej kobiety.
Przed Sądem Okręgowym podczas pierwszego posiedzenia obrońcy oskarżonego szczególny nacisk kładli na wiarygodność badań na zawartość amfetaminy. Ich zdaniem laboratorium LAB4, któremu badania zleciła prokuratura, nie miało właściwych certyfikatów i akredytacji. Sąd zdecydował o uzupełnieniu dowodów w tym zakresie. Z pytaniami zwrócono się do Centralnego Ośrodka Badań Jakości w Diagnostyce Laboratoryjnej oraz do samego laboratorium. Zaledwie wczoraj przyszła ostatnia odpowiedź. Jak podała przewodnicząca składu orzekającego sędzia Agnieszka Połyniak, certyfikaty nie są wymagane, ale powinny brać udział w międzylaboratoryjnych programach badań. LAB4 podało, że ze względów proceduralnych brało udział w programie od 2014 roku.
Zdaniem prokuratora Marka Rusina to ustalenie niczego nie zmienia ani nie podważa wiarygodności wykonanego badania. Inaczej uważa obrona, która twierdzi, że dowód został źle przeprowadzony i nie powinno się go brać pod uwagę.
Sąd Okręgowy w Świdnicy po rozpatrzeniu wniosków wszystkich stron zadecydował dzisiaj, że sprawa nie wróci do ponownego rozpatrzenia, a wyrok zostanie zmieniony. Sąd uniewinnił Marka G. od zarzutu kierowania samochodem pod wpływem amfetaminy. Jak uzasadniała przewodnicząca składu sędziowskiego sędzia Agnieszka Połyniak, zostało popełnionych zbyt wiele błędów przy zbieraniu materiału dowodowego, że oskarżonego winą w tym zakresie nie można obciążać. M.in. wadliwie zostały w ocenie sądu przekazane próbki krwi do badań, a laboratorium nie spełniało wymogów opisanych w szczegółowych rozporządzeniach.
Sąd uznał jednak, że Marek. G. nie powinien może skorzystać z warunkowego z zawieszenia kary, m.in. dlatego, że jego zachowanie podczas całego procesu nie daje gwarancji, że taka kara przyniesie pożądany skutek i wpłynie na zmianę jego postępowania. W tej kwestii zdanie odrębne zgłosił sędzia Mariusz Górski, który stwierdził, że sprawa świdnickiego taksówkarza jest jedną z wielu podobnych, ale ze względu na rozgłos medialny i zainteresowanie lokalnej społeczności budzi szczególne emocje, co miało wydźwięk m.in. w – jak to określił – egzaltowanych wystąpieniach prokuratora i jednego z obrońców. Sędzia czerpiąc z własnych doświadczeń stwierdził, ze i jemu zdarza się w sposób niekontrolowany jechać autem szybciej, niż pozwalają na to przepisy i nie jest to działanie umyślne. Wskazał też na udział samej pieszej, która była tego dnia pod wpływem alkoholu i nie zachowała ostrożności. Zdaniem sędziego, nie było wystarczających przesłanek, by rezygnować z warunkowego zawieszenia kary. – Nie mam sumienia pakować ludzi do więzienia – mówił, tłumacząc zdanie odrębne.
Sędzia Połyniak podkreśliła, że Marek G. umyślnie przekroczył prędkość i sam nie dał sobie szansy na podjęcie skutecznej reakcji. Zdaniem sądu sprawstwo taksówkarza nie podlega dyskusji. Sąd odwoławczy wymierzył karę 2 lat bezwarunkowego pozbawienia wolności. Zapadła również decyzja o podwyższeniu zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych z 2 do 3 lat. Jak tłumaczyła sędzia Agnieszka Połyniak, po tym czasie Marek G. będzie musiał przejść badania lekarskie, a stan jego zdrowia, o którym informował w trakcie procesu, może uniemożliwić wydanie zgody na ponowne uzyskanie uprawnień.
Obrońca oskarżonego stwierdził, że decyzja o ewentualnym złożeniu wniosku o kasację wyroku należy do Marka G. (nieobecnego na ogłoszeniu), kasacji nie wyklucza prokurator rejonowy, ale zastrzega, że satysfakcjonująca jest zmiana wyroku na więzienie bezwzględne. – Wyrok jest satysfakcjonujący – mówi brat zmarłej, Jacek Szyfer. Wyrok jest prawomocny.
Rodzina w procesie cywilnym walczy o odszkodowanie dla syna Eweliny Pawiłowicz. Chłopiec został sierotą, wkrótce po śmierci mamy zmarł również jego ojciec.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]