Przyroda ujawnia swoje piękno w najmniej oczekiwanym momencie i miejscu. Zaskakuje swą niezwykłością zarówno fauna i flora. Tak jak lilia złotogłów, która zakwitła zupełnie niezauważona i tylko zapach ją zdradzał.
Rozpoczynamy nowy cykl, w którym będziemy prezentować odkrywane przez Nadleśnictwo Świdnica „cuda natury”. Piękno przyrody otacza nas i by je zobaczyć czasami po prostu wystarczy pospacerować po pobliskich lasach.
Tak nikomu niezauważona blisko drogi leśnej zakwitała niedawno lilia złotogłów. Roślina występuje w Europie i Azji, a w Polsce można spotkać ją w Sudetach i w Karpatach. Jest gatunkiem objętym ochroną ścisłą od 1946 r., dlatego też zabronione jest jej zrywanie, wykopywanie i niszczenie miejsc jej występowania.
Lilia złotogłów ma kurczliwe korzenie, które każdego roku wciągają jej cebule na większą głębokość. Z nektaru kwiatów korzystają głównie ćmy, które potrafią zawisnąć nad kwiatem i wyssać nektar w locie.
Sam kwiat znany był już w starożytnej Grecji i to właśnie stąd pochodzi nazwa tej pięknej rośliny. Grecy bowiem wierzyli, że kwiaty lilii powstały z mleka uronionego przez Herę i nazwali roślinę leirion, czyli cienka, delikatna. Drugi człon nazwy – martagon – oznaczała w alchemii roślinę poświęconą Marsowi. Polski człon nazwy – złotogłów – nawiązuje do cennego surowca, czyli złota. Roślina zwana jest też leliwą, górale nazywają ją lelują, a gwarowo określana jest też mianem „janowej lilii”.
Dawniej kwiaty sadzono też w ogrodach królewskich i przyklasztornych w całej Europie. Roślina miała wiele zastosowań. Stosowano ją jako pożywienie, ziele lecznicze i magiczne. Jego bulwy miały pomagać chociażby w chorobach serca i skóry.
Lilię złotogłów doceniali też artyści i wykorzystywali w ornamentyce. Ponadto kwiat w formie trójpłatkowej był wzorem heraldycznym w herbach szlacheckich, lilijce harcerskiej i krzyżu liliowym.
/Tekst: Agnieszka Nowicka/
/materiały: Nadleśnictwo Świdnica/
/zdjęcia: Malwina Boncol/