– Mamy dość arogancji władzy – mówi Henryk Kosiorowski. Dzisiaj wspólnie z radnym Dariuszem Sienko zbiera podpisy pod obywatelskim projektem likwidacji Strefy Płatnego Parkowania w Świdnicy. Zgodnie ze statutem, wolny od wad prawnych projekt musi poprzeć 200 mieszkańców, by mogła nad nim głosować Rada Miejska.
Zdaniem Henryka Kosiorowskiego Strefa Płatnego Parkowania funkcjonuje w Świdnicy w oparciu o sprzeczne z prawem lokalne przepisy. Od lat uważa, że kolejne władze miasta opłaty pobierają bezprawnie na mocy źle napisanych uchwał. W lutym i kwietniu 2017 roku wniósł do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o unieważnienie zarówno pierwszej, zasadniczej uchwały ustanawiającej SPP z 1 grudnia 2003 roku, jak i jej późniejszych nowelizacji. Ostatnie zmiany w uchwale radni przyjęli w 2015 roku. – I za każdym razem było źle! – irytuje się Henryk Kosiorowski, dodając z przekonaniem, że uchwały powinny iść do kosza, a kierowców nie wolno obciążać opłatami. Kosiorowski uważa za skandal lekceważenie przez władze miasta rozstrzygnięcia Naczelnego Sądu Administracyjnego z 9 października 2017 roku. Uchwała NSA mówi wprost – opłata może być pobierana tam, gdzie oprócz pionowych znaków wyznaczających strefę są również poziomie znaki (namalowane białą farbą linie), wyznaczające miejsca postojowe.
Prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska uznała, że miasto nie może tego przepisu przestrzegać, bowiem malowania linii poziomych (także tych, które wyznaczają miejsca dla niepełnosprawnych) zakazał w zabytkowej części miasta Wojewódzki Konserwator Zabytków. Strefa obejmuje 48 ulic, tylko na 11 są wyznaczone miejsca postojowe, w tym nie wszystkie zgodnie z ministerialnym rozporządzeniem o wymaganej szerokości i długości.
Świdniczanina poparł radny Dariusz Sienko. Dzisiaj obaj na Rynku od rana zbierają podpisy pod projektem uchwały obywatelskiej o likwidacji SPP. – Odzew jest ogromny. W zaledwie kwadrans zebraliśmy ponad 20 podpisów. Ludzie mają dość strefy – mówi Dariusz Sienko i dodaje, że akcja jest też odzewem na jego zdaniem skandaliczne zachowanie pani prezydent i części urzędników, którzy podczas wystąpienia Henryka Kosiorowskiego podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej ostentacyjnie opuścili salę narad.
Radny jest przekonany, że w ciągu jednego dnia uda się zebrać co najmniej 250 podpisów. Wymagana liczba to 200, ale inicjatorzy akcji chcą mieć „zapas”. Chcieliby, aby projekt trafił pod obrady jeszcze na majowej sesji Rady Miejskiej. To jednak nie takie proste. Dokument musi przejść weryfikację prawną i uzyskać aprobatę prezydenta, dopiero później trafi na sesję. Co będzie dalej, zależy od radnych. Dotychczas radni głosowali nad kilkoma projektami obywatelskimi i żaden nie zyskał ich aprobaty.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]