Nie zważając na przechodniów myją pieniącym się płynem kubły na śmieci – alarmuje jeden z mieszkańców Świdnicy. Czytelnik pyta, czy to zgodna z prawem praktyka?
– Chlapią na ludzi, to po pierwsze. Po drugie cały ten płyn z brudami spływa wprost do kanałów burzowych, przecież to groźne dla środowiska! – mówi świdniczanin i dodaje, że takiej praktyki w Świdnicy dotychczas nie spotkał. Mycia dokonują pracownicy firmy ZOM, poruszający się wypożyczonym samochodem firmy Eneris, jednak nie umieli odpowiedzieć na pytanie, jaki środek wykorzystują. Pod wskazanym numerem telefonu firmy nikt nie podnosi słuchawki. Sprawa została zgłoszona do Straży Miejskiej.
Zgodnie z regulaminem utrzymania czystości w gminie nie wolno np. myć samochodu, jeśli nie zabezpieczy się odpływu brudnej wody do kanalizacji sanitarnej lub szczelnych pojemników. Zanieczyszczona chemikaliami woda nie może trafiać do gruntu czy kanalizacji deszczowej. Kubły to nie samochody, ale można spodziewać się, że woda po ich umyciu, zwłaszcza jeśli używano detergentu, nie jest czysta. Do tematu wrócimy.
Aktualizacja: Z redakcją skontaktował się Jakub Łaba, kierownik logistyki w firmie Eneris, który wyjaśnił, że samochód został wypożyczony firmie ZOM. Poinformował również, że w całej Polsce do mycia pojemników wykorzystuje się detergenty nieszkodliwe dla środowiska. – To tzw. chemia lekka, która może być odprowadzana do kratek – zapewnił portal Swidnica24.pl.
/asz/