Tak wiele przygotowań, oczekiwań planów, a te dziesięć dni minęło nie wiadomo kiedy. Wrażeń jednak pozostawiły mnóstwo – mówili uczestnicy tegorocznej wyprawy na Ukrainę, którzy po raz ósmy postanowili w wakacje ratować polskie nekropolie.
8 lipca ekipa sześciorga uczniów wraz z opiekunami z Gimnazjum im. Szarych Szeregów w Pszennie wsiadła do busa i ruszyła w długą podróż. Celem była Ukraina, a konkretnie Nowa Uszyca na Podolu. Po przekroczeniu granicy pojechali zwiedzić Lwów, który zrobił na wszystkich ogromne wrażenie. Oczywiście najwięcej emocji dostarczyła wizyta na Cmentarzu Łyczakowskim i Orląt Lwowskich, gdzie zapalili symboliczne znicze ku czci i pamięci. Potem dalsza podróż aż do Uszycy, gdzie serdecznie witali ich Polacy, gospodarze i przyjaciele. Było to już ich kolejne spotkanie, więc serdeczności było bardzo wiele.
– Odczuwamy ogromną satysfakcję, radość i dumę z tego czego dokonaliśmy. Przywracanie pamięci i godności tym starym polskim cmentarzom to niezwykle ważne zadanie, a my wszyscy wiemy, że chcemy nadal uczestniczyć w jego realizacji. Jesteśmy gotowi podejmować to wyzwanie w kolejnych latach, a wspomnienia z tych dni głęboko zapadną w nasze serca – mówią wolontariusze z Gimnazjum im. Szarych Szeregów w Pszennie
Wspomnienia uczestników tegorocznej wyprawy na Ukrainę.
W poniedziałek 10 lipca od samego rana ruszyły prace na cmentarzu. Jak każdego roku zaczęliśmy od koszenia, wycinania i wyrywania krzaków, ścinania suchych drzew i gałęzi. Roślinność zarosła cały cmentarz, więc pracy co niemiara, ale motywacja w nas była ogromna, dlatego już po kilku godzinach widać było jej pierwsze efekty. Największą satysfakcję czuliśmy wtedy, gdy spod grubego kobierca traw, krzaków i innych roślin ukazywał się nam kolejny pomnik, kolejna tablica i kolejne polskie nazwisko. Kiedy odkryliśmy część cmentarza dziewczęta rozpoczęły prace przy oczyszczaniu pomników. Starannie wyrywały chwasty, zdzierały z kamieni mech i porosty, a jeżeli się dało to poprawiały napisy. Praca to żmudna, ciężka i wymagająca anielskiej wprost cierpliwości, ale dziewczyny spisywały się dzielnie, odkopując nagrobek po nagrobku. W tym czasie reszta ekipy walczyła z kującą akacją, złośliwymi ostami i trawą do pasa oraz ze śmieciami, które skrywały się w zaroślach. Niestety ten prawie zapomniany cmentarz został potraktowany przez wielu jak wysypisko śmieci. Tak spędziliśmy cały poniedziałek i wtorek, tocząc nierówną walkę z podolską naturą.
Środa to dzień odpoczynku, w tym dniu nie pracowaliśmy na cmentarzu, chcąc w ten sposób uszanować prawosławnych mieszkańców Uszycy, którzy obchodzili dzień św. Piotra i Pawła. Ten dzień postanowiliśmy wykorzystać do zrobienia dokumentacji z cmentarza w Jaryszewie. To drugi cmentarz, który został powierzony naszej opiece, byliśmy gotowi rozpocząć na nim prace, jednak napotkaliśmy na trudności w zakwaterowaniu i nie byliśmy w stanie rozpocząć prac. Jednak w środę uzbrojeni w aparaty, notesy i długopisy ruszyliśmy do Jaryszewa, aby spisać dokumentację tamtejszego cmentarza. Na miejscu znaleźliśmy malowniczo położony, niewielki, ale niezwykle urokliwy cmentarz, niestety bardzo zarośnięty i zapomniany. Zrobiliśmy zdjęcia wszystkich nagrobków, które gdzieniegdzie wyzierały zza gęstej trawy lub gałęzi. Spisanie wielu inskrypcji stało się prawie niemożliwe, bardzo wiele z nich zatarł już czas i są nie do odczytania. Patrząc na gęste kępy krzaków zdawaliśmy sobie sprawę, że pewnie skrywają jeszcze nie jeden nagrobek, ale tym razem nie byliśmy w stanie odkryć tych tajemnic. Może w kolejnym roku się uda, zobaczymy.
Z cmentarza w Jaryszewie ruszyliśmy do Monastyru na skale, miejsca świętego dla prawosławnych i bardzo niezwykłego. To bardzo stara cerkiew i prawosławny klasztor, które zostały wykute w skale nad samym brzegiem Dniestru. Dzisiaj to monumentalne ruiny, w których jednak wciąż mieszkają mnisi. Obok monastyru, bije źródło. Według wierzeń wypicie z niego wody uzdrawia, a kąpiel w specjalnym basenie oczyszcza. Nad całością góruje dzwonnica z wieloma dzwonami. Ponieważ natknęliśmy się na jednego z mnichów zaprowadził nas na dzwonnicę, gdzie biliśmy wraz z nim we wszystkie dzwony, te malutkie i ten największy, którego dźwięk wywołuje drżenie całego ciała. Po tym niezwykłym koncercie, którego byliśmy współwykonawcami podziwialiśmy cudowne widoki, sunącego majestatycznie Dniestru i ciągnące się po horyzont złote i zielone pola Ukrainy i Mołdawii.
Kolejne dni to kolejne prace na cmentarzu. Z każdą chwilą zmieniał się i piękniał, co powodowało, że zapał do pracy nie malał a uśmiechy prawie cały czas zdobiły spocone twarze. Najwięcej pracy i uwagi poświęciliśmy trzem wyjątkowym miejscom na naszym cmentarzu.
Pierwsze to zbiorowa mogiła polskich Legionistów, którzy spoczęli tu w 1920 r. To właśnie nad tą mogiłą sprawujemy od kilku lat szczególną opiekę. Zostało nam oni powierzone kiedy przybyliśmy tu po raz pierwszy. Wtedy też miejsce zostało uporządkowane, ogrodzone, a następnie umieściliśmy na nim pamiątkowe tablice, ku czci polskich żołnierzy. Od tamtej pory zawsze bardzo starannie porządkujemy to miejsce, aby po tylu latach zapomnienia, Ci którzy tu spoczęli mieli zapewnioną pamięć i cześć.
Drugim szczególnym miejscem jest posadzony tu Dąb Katyński poświęcony kapitanowi Janowi Malczewskiemu, mieszkańcowi Nowej Uszycy, który został zamordowany w 1940 roku w Katyniu.
Trzecim miejscem, nad którym pochyliliśmy się szczególnie, jest stojący tu krzyż i tablica upamiętniająca Proboszcza Nowo Uszyckiej Parafii Ojca Marka Wójcika, który zmarł w 2016 roku. Mieliśmy szczęście poznać Ojca Marka, to dzięki niemu trafiliśmy do Nowej Uszycy, to za jego sprawą poznaliśmy historię Polskich Legionistów. Krzyż został postawiony przez wdzięcznych parafian, pamiątkową tablicę ufundowaliśmy zaś my, wolontariusze z Pszenna, którzy Ojca Marka uważali za swojego Przyjaciela.
I tak minęły kolejne trzy dni prac. Naszym oczom, ale i wszystkim Uszyczanom ukazał się stary polski cmentarz. Piękne nagrobki, stare inskrypcje, polskie nazwiska tych wszystkich, którzy tu żyli, a o których pamięć walczymy już kolejny rok.
Niedziela to dzień odpoczynku, ale nie lenistwa. Po mszy świętej ruszyliśmy do Kamieńca Podolskiego i Chocimia. Ogromne wrażenie zrobiły na nas te wielkie, słynne twierdze, miejsca tak ważne w polskiej historii. Z wielkim zainteresowaniem słuchaliśmy fascynującej historii tych miejsc, z uwagą oglądaliśmy wspaniałe zabytki Kamieńca, a szczególne wrażenie zrobiła na nas kamieniecka Katedra ze słynnym minaretem.
Poniedziałek to ostatnie prace na uszyckim cmentarzu. Ostatnie zdjęcia, poprawki i na koniec zapalenie zniczy. Jak każdego roku zapaliliśmy światła na wszystkich uporządkowanych mogiłach, a następnie zmówiliśmy modlitwę za Tych, którzy tu spoczywają.
Wieczorem ostatnie spotkanie z naszymi Przyjaciółmi z Uszycy. Długie rozmowy, wspomnienia, żarty i plany na kolejny rok. Późnym wieczorem pożegnanie z Wszystkimi, którzy nas gościli, z nami pracowali, pomagali i byli z nami przez te kilka dni. A rano, o świcie wyjazd i powrót do Polski.
/Źródło gmina Świdnica/