Pięknie kaligrafowane notatki są informacją dla potomnych, kogo przed 270 laty poślubił bogobojny Jacob, czy panna młoda była panną, czy wdową, jaki pan młody wykonywał zawód. Dziś po tym świdniczaninie nie ma już nawet grobu, ale jest wiadomość, że żył, kochał i zakładał rodzinę. Ta notka i wiele innych znalazły się w księdze ślubów, zawartych w Kościele Pokoju od 1735 do 1767. Rękopis, przez lata uważany za zaginiony, dzisiaj wrócił do Świdnicy.
Niezwykły dar do świdnickiej parafii ewangelicko-augsburskiej przywieźli ksiądz superintendent Dietmar Arends z Kościoła Krajowego Lippe/Westfalen oraz ks. Stefanie Riecke-Kochsiek, przewodnicząca komisji ekumenicznej ds. międzynarodowych kontaktów Kościoła Unijnego Niemiec. Wagę wydarzenia podkreślał biskup diecezji wrocławskiej, gospodarz Kościoła Pokoju ksiądz Waldemar Pytel. Uroczystość miała miejsce w dawnej plebanii, która po rewitalizacji rozpoczyna działalność jako Dolnośląski Instytut Ewangelicki. Tutaj także powstało profesjonale archiwum, do którego po latach przechowywania w świdnickim Urzędzie Miejskim wróciły bezcenne, liczące ponad 350 lat zbiory Kościoła Pokoju. – Możemy już w sposób profesjonalny przechowywać nasze dokumenty i cieszę się, że również z powrotem ta księga z Kościoła Pokoju, księga ślubów, wraca do nas – dziękował przedstawicielom niemieckich Kościołów, którzy przywieźli rękopis z Berlina.
Powrót wcale nie był oczywisty, a zabiegi o przekazanie księgi do Świdnicy aż sześc lat prowadził Stephan Aderhold, muzykolog i szef archiwum Kościoła Pokoju. Jak podkreślał superintendent Dietmar Arends, rękopis został zakupiony na aukcji już w 2002 roku od razu z myślą o przekazaniu go pierwotnemu właścicielowi. – To tutaj młodzi ludzie przed ołtarzem Kościoła Pokoju przyrzekali sobie miłość, rozpoczynali wspólne życie z błogosławieństwem bożym chowali dzieci. Nie ma lepszego miejsca dla tej księgi – zapewniał dodając, że jedyną przeszkodą była obawa o warunki, do jakich miałby trafić bezcenny zabytek. Dzisiaj tej przeszkody już nie ma.
Jak księga ślubów ze Świdnicy trafiła na aukcję w Niemczech? Można się tylko domyślać. sprzedawca był anonimowy. Najpewniej rękopis, jak wiele innych cennych zabytków z enklawy Kościoła Pokoju, został skradziony. Jego powrót szczególnie ucieszył Dorotę Bock-Drozdowicz. – To nasza szczególna parafianka, która jest jak most łączący Schweidnitz i Świdnicę – podkreślał biskup Pytel. Rodzina pani Doroty osiadła na terenach Dolnego Śląska w 1735 roku, a do Świdnicy sprowadziła się w 1928, angażując się mocno w życie miasta i parafii. Wszyscy uczestnicy uroczystości zaznaczali, jak ogromna rolę odgrywa dbałość o pamięć o poprzednich pokoleniach i zachowanie ciągłości historii.
Księga ślubów jest wyjątkowa nie tylko ze względu na wiek. Zawiera informacje wprost bezcenne, bo to archiwa kościelne gromadziły informacje o chrztach, ślubach i zgonach mieszkańców. Archiwa państwowe zaczęły spisywanie informacji w tym zakresie dopiero od 1874 roku. – Chcę jeszcze zauważyć, że w 1735, kiedy zaczyna się ta księga, żył i pracował tutaj znany pieśniarz i poeta śląski ksiądz Benjamin Schmolck – mówił ksiądz Arends. – Jego pieśń, która jest znana we wszystkich Kościołach ewangelickich „Otwierajcie piękne bramy” przecież powstała tutaj i ona do dzisiaj mnie bardzo wzrusza.
Księga ślubów nie jest jedynym archiwalium, które po latach wróciło do Świdnicy. Niedawno diecezja katolicka z Kopenhagi z własnej inicjatywy przekazała zapiski rachunkowe parafii ewangelickiej. Świdnicka parafia stara się także na bieżąco śledzić aukcje i wyszukiwać druki, grafiki i rękopisy, związane nie tylko z Kościołem Pokoju, ale także ze Świdnicą. Wszystkie trafiają do nowoczesnych, klimatyzowanych pomieszczeń biblioteki w dawnej plebanii i sukcesywnie są przez doktora Aderholda archiwizowane i digitalizowane. Ambicją naukowca, który swoje życie związał ze Świdnicą, jest stworzenie cyfrowej wersji bezcennych zbiorów Kościoła Pokoju i powszechne ich udostępnienie.
Agnieszka Szymkiewicz
Zdjęcia Dariusz Nowaczyński