Rodzice są rozgoryczeni i nie chcą proponowanych zmian. Prezydent Świdnicy odpowiada – idźcie się poskarżyć na Aleję Szucha w Warszawie, do siedziby Ministerstwa Edukacji. To jest wyrok, którego nie chcemy wykonywać. W Świdnicy Szkoła Podstawowa nr 315 i 105 całkowicie zmienią siedziby, a uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1 będą uczyć się w dwóch oddalonych od siebie o kilka kilometrów budynkach.
Na dzisiaj do sali narad Urzędu Miejskiego prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska zaprosiła rodziców, nauczycieli, dyrektorów szkół, radnych, związkowców i wszystkich, którzy są zainteresowani zmianami, jakie czekają miejską sieć szkolną od 1 września. Od razu zaznaczyła, że nie zgadza się z nazywaniem tego, co polskiej oświacie funduje minister Anna Zalewska i rząd Prawa i Sprawiedliwości, reformą. To zdaniem Beaty Moskal-Słaniewskiej zła zmiana, która pociągnie za sobą rozgoryczenie rodziców, zwolnienia i koszty dla samorządów. Stanowczo poprosiła także, by nikt nie zwracał się do niej z prośbą o indywidualne spotkania, bowiem zostało tylko 10 dni na przygotowanie uchwały zmieniającej sieć szkół z 6-letnich podstawówek i 3-letnich gimnazjów na 8-letnie szkoły podstawowe. Prezydent powtórzyła najważniejsze informacje, podane już wcześniej podczas piątkowej sesji Rady Miejskiej.
– Pierwotnie mieliśmy zamiar wygasić gimnazja w sposób naturalny – tak, aby kadra pedagogiczna zakończyła pracę w 2019 roku, wraz z zakończeniem nauki trzecioklasistów. Niestety, nie możemy odpowiednio przekierować dzieci; blokują nas przepisy ustawy. Będziemy musieli m.in. przenieść część kadry i połączyć budynki – zaznaczyła Beata Moskal-Słaniewska.
I tak według planu Gimnazjum nr 1 miałoby się stać drugim budynkiem Szkoły Podstawowej nr 4, gdzie docelowo mają trafić starsze roczniki z podstawówki. W obiektach Gimnazjum nr 2 będą uczyć się uczniowie klas VII i VIII ze Szkoły Podstawowej nr 1 na Zawiszowie. – To najprężniej rozwijająca się dzielnica w Świdnicy. Już teraz korzystamy z uprzejmości proboszcza, który udostępnia nam salki katechetyczne do celów edukacyjnych. Planujemy też dobudowanie nowego skrzydła do SP 1, bo zdecydowanie brakuje już miejsca dla dzieci, a sytuacja jeszcze się pogorszy – zaznacza prezydent. Gimnazjum nr 2 w całości przejmie też uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 315, która ma docelowo całkowicie przeprowadzić się do nowego obiektu. – Do SP 315 uczęszcza teraz niecałe 190 osób, szkoła stoi w połowie pusta, a i tak dzieli się na dwa budynki. Gimnazjum nr 2 jest wyremontowane, posiada salę gimnastyczną – dlatego tu trafią dzieci – zaznacza Beata Moskal-Słaniewska. Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 105 mają docelowo trafić do Gimnazjum nr 3 (początkowo starsze roczniki, od siódmej klasy, później – cała szkoła). Gimnazjum nr 4 stanie się drugim budynkiem Szkoły Podstawowej nr 6, gdzie również trafią starsze roczniki. Mogą się też pojawić problemy z przyjmowaniem dzieci spoza miasta do świdnickich szkół. – Dużą popularnością cieszy się Szkoła Podstawowa nr 8. Już teraz wiemy, że nie przyjmie wszystkich chętnych – będzie potrzebne miejsce dla starszych roczników z miasta – zaznacza prezydent. Zmiany najmocniej odczujemy w 2019 roku – wtedy ubędzie aż 16 klas (dzisiejsze pierwsze klasy gimnazjalne).
Najbardziej rozżaleni są rodzice dzieci Szkoły Podstawowej nr 315 i nr 1. Ci pierwsi nie zgadzają się na przeniesienie ich szkoły do budynku obecnego Gimnazjum nr 2. – To jest odległość, której dzieci z centrum nie pokonają samodzielnie. Jak zdążą z Osiedla Młodych z powrotem do centrum do świetlic środowiskowych na obiady? Wiele rodzin jest ubogich, nie mamy samochodów, żeby wozić nasze dzieci! Obecna siedziba nam odpowiada, mamy duże, ładne klasy, wywalczyliśmy plac zabaw, jest oddzielny budynek dla najmłodszych dzieci. Nie zgadzamy się na przenosiny, bo to oznacza śmierć naszej szkoły – alarmowali, wspierani przez nauczycieli. Przekonywali, że szkoła jest bardzo kameralna i dostosowana do potrzeb dzieci z okolic centrum miasta. Prezydent próbowała przekonać rodziców, że został wybrany najkorzystniejszy wariant. – Gimnazjum nr 2 jest szkołą po kompleksowych remontach, z wydzielonym własnym, ogrodzonym terenem, z salą gimnastyczną. Szkoła 315 w tej chwili to dwa budynki, w tym jeden, który wymaga kapitalnego remontu i który nigdy nie spełni takich warunków jak obecne gimnazjum – mówiła, a dyrektor wydziału oświaty Tadeusz Niedzielski pokazywał, że dane są jednoznaczne – połowa rodziców z rejonu 315-tki nie wybiera tej szkoły dla swoich dzieci. Jednocześnie ani prezydent, ani dyrektor nie dali gwarancji, że rodzice będą chcieli zapisywać dzieci do 315-tki w nowej siedzibie. Pomysł, by zmusić inne szkoły, jak np. przepełnioną SP nr 8, do „oddania” części klas, od razu został uznany za niemożliwy do realizacji. – Rodzice mają wolność wyboru, do której szkoły poślą swoje dziecko – argumentowali przedstawiciele urzędu.
Budynek Gimnazjum nr 2 okazał się zresztą najbardziej spornym miejscem. To tutaj także, równolegle do SP 315, mają trafić dwa najstarsze roczniki dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 1 na Zawiszowie. Rodzice nie zgadzają się na takie rozwiązanie, niektórzy grozili przemeldowaniem dzieci w inne rejony miasta lub zapisywaniem dzieci do placówek poza Świdnicą. Główny argument to po pierwsze odległość, po drugie brak gwarancji, że dzieci będą uczone przez tych samych nauczycieli co w klasie IV, V i VI. – Czujemy się zagrożeni, czujemy, że nasze dzieci nie będą miały właściwych warunków do nauki – podkreślali. Pojawiły się zarzuty o umyślne odstąpienie od kolejnego etapu rozbudowy szkoły na Zawiszowie, czemu prezydent kategorycznie zaprzeczyła i dodała, że wobec zmian, które zostały właśnie narzucone, miasto w 2018 roku rozpocznie realizację II etapu rozbudowy szkoły.
Obecne na sali przedstawicielki nauczycielskiej Solidarności i ZNP zainteresowane były m.in. kwestią rozwiązań, które pozwolą na uratowanie jak największej liczby etatów nauczycielskich. Jest praktycznie pewne, że do zwolnień dojdzie w roku 2019, kiedy ubędzie cały rocznik młodzieży, w sumie 18 oddziałów (16 w wyniku reformy, dwa z powodu niżu demograficznego). Mrzonką okazały się wyliczenia minister Anny Zalewskiej, która na konferencji informowała o powstaniu dwóch dodatkowych etatów nauczycielskich w Świdnicy.
Jak przekonuje prezydent, Świdnica poniesie koszty nie tylko związane z zamykaniem budynków na klucz, przenoszeniem i dzieleniem dzieci, ale także finansowe. – Nie robiliśmy tego do tej pory, ale teraz, na gorąco policzyliśmy, że za trzy lata stracimy w wyniku odejścia całego rocznika dzieci 3,4 miliona złotych – informowała Beata Moskal-Słaniewska dodając, żeby nie wierzyć w informacje minister Zalewskiej o rzekomym zwiększeniu subwencji o 2,4 miliona złotych. – To jest przesunięcie subwencji w miejsce dotychczasowej dotacji, taki zgrabny, ale nic nieznaczący dla nas zabieg. Miasto w tej chwili do oświaty dopłaca 20 milionów złotych i na więcej nie możemy sobie pozwolić, bo zabraknie na inne, ważne dla funkcjonowania miasta zadania – argumentowała.
Radny Wiesław Żurek podkreślał z kolei, że jest zdumiony różnicą w informacjach, które podała na temat reformy w Świdnicy minister, a tymi, które podaje prezydent miasta. – Nie rozumiem też, dlaczego tutaj nie ma choćby asystenta pani minister, która przecież jest także posłem naszej ziemi. Zamierzam zadać jej pytania, choć wątpię, bym uzyskał odpowiedzi. Na pewno będę te pytania zadawał także posłowi Murdzkowi, choć na razie próby dodzwonienia się do biura poselskiego nie powiodły się.
Prezydent zachęciła wszystkich obecnych na debacie do składania na piśmie wszelkich uwag, dotyczących planowanych zmian. 9 lub 10 lutego zostanie zwołana nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej, na której radni będą musieli podjąć uchwałę o nowej sieci szkół, aby następnie przekazać ją do zaopiniowania związkom zawodowym i kuratorium oświaty. Decyzja samorządu nie będzie ostateczna. Ostatnie zdanie ma tu podległy ministerstwu kurator oświaty. Od niego zależy, jak będzie wyglądała sieć szkół od 1 września 2017 roku.
Agnieszka Szymkiewicz
Zdjęcia Anna Pawłowska