Sam zgłosił się na policję i opowiedział, jak został pobity i okradziony. Złodziej miał ukraść mu 16 tysięcy złotych. Jak się okazało, sam próbował popełnić przestępstwo.
„Na ulicy napadł na mnie nieznany sprawca i ukradł mi 16 tys. złotych” – z takimi słowami do świdnickiej komendy policji zgłosił się 7 listopada 27-latek. Jak relacjonował, w godzinach porannych, kiedy szedł do pracy, podbiegł do niego obcy mężczyzna, zaczął go dusić, a następnie ukradł mu saszetkę, w której było 16 tys. złotych. Miał to być weekendowy utarg z prowadzonych przez zgłaszającego punktów handlowych, z których to pieniędzy miał się rozliczyć z kontrahentem.
Funkcjonariusze Wydziału Kryminalnego świdnickiej komendy przeprowadzili drobiazgowe rozpytania mężczyzny. Ich wątpliwości wzbudziły pewne podawane przez niego okoliczności, w związku z czym postanowili przeprowadzić przeszukanie miejsca zamieszkania 27-latka. Intuicja policjantów nie zawiodła. W mieszkaniu zawiadamiającego odnaleźli poukrywane w różnych nietypowych miejscach banknoty, w łącznej kwocie prawie 9 tys. złotych.
Mężczyzna przyznał się, iż żadnego rozboju nie było. Wymyślił całe zdarzenie, zawyżając jednocześnie kwotę utargu do 16 tys. złotych, podczas gdy w rzeczywistości wynosiła ona niecałe 9 tys. złotych. Pieniądze zamierzał przywłaszczyć i spłacić swoje zobowiązania finansowe. Aby uwiarygodnić, że był duszony, celowo spowodował u siebie nawet otarcia na szyi.
Podejrzany usłyszał już zarzuty. Za wprowadzenie w błąd organów ścigania i zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie grozi mu do 2 lat pozbawienia wolności.
Grzegorz Oleśkiewicz, KPP w Świdnicy/opr. red.