Strona główna Magazyn Refleksje Piękniejszy świat Beaty: Święta, święta…

Piękniejszy świat Beaty: Święta, święta…

0

Zawsze dopada mnie to  tuż po wakacjach, nim jeszcze na dobre zdąży rozbujać się wrzesień, nim  zapomnę dotkliwość kontynentalnych upałów i tuż po tym, gdy skrócenie dnia stanie  się już na tyle wyraźne, że wychodząc z supermarketu tuż przed zamknięciem trafia się na zmrok. Tak więc zazwyczaj miesiąc po wakacjach zaczynają się pierwsze świąteczne zamówienia. Zazwyczaj… Aż do dzisiaj.

 Bielizna turkus

Jest początek wakacji.  Żeby skwar się lał z nieba, to nie można wprawdzie powiedzieć, ale odległość do pierwszego dzwonka w szkole  jeszcze napawa optymizmem; wolna chata, dziecko na obozie – w prawdzie niedaleko od domu i tylko na dwa tygodnie, ale zawsze… Koty poupychały się na jakichś półkach. W radiu smęci  Kings of convenience. Chodząc boso po podłodze nie marznę w stopy. Jednym słowem sjesta. I nagle po środku tej letniej sielanki spada na mnie to memento, ta przepowiednia, że oto Pańskie narodzenie edycja dwa tysiące szesnasta, a z moim udziałem czterdziesta czwarta za chwil parę stanie się faktem. Ależ ten czas zaiwania.

 Znowu więc przygniecie mnie kolejka zleceń nie do przerobienia, gdyby ją próbować ogarnąć rozumem, upstrzona dżingelbelsami i łajtchristmasami, wyławianymi mimowolnie uchem z radia, które staje się na ten czas moim towarzyszem na pełną dobę. Znowu nie będę mogła zasnąć ze zmęczenia. Nie zdążę posprzątać mieszkania przed świętami – już nawet nikomu nie próbuję się z tego tłumaczyć. I nawet ta cała świąteczna, sprzedawana wszędzie w szeleszczących sreberkach atmosfera nie bierze mnie wtedy nic a nic.  Preludium tego wszystkiego rozbrzmiało mi w tym roku już w lipcu. Dokąd zmierza ten świat…

 A przecież przede mną jeszcze rowerowa wyprawa, jeszcze będę stękać na podjazdach, spać byle gdzie i jeść byle co, z którego to powodu będę przecież przeszczęśliwa. Jeszcze będę oddychać powietrzem Białowieskiej Puszczy, snuć się po Supraślach i Teremiskach, wtapiać się w leśną zieleń i podlaską cmentarną niebieskość.

 I w sumie mogłabym pokazać, co też takiego świątecznego dziś robiłam… Aż by się prosiło, bo to był naprawdę ciekawy projekt. Z obawy jednak przed tym, że tym oto wyjściem przed szereg przekreśliłabym całą swoją działalność w tej redakcji, zachowawczo pokażę  jednak bieliźniane worki, jakie sobie wykonałam i jakie wezmę do sakw na podlaską wyprawę. Worki w kolorze drewnianych cerkiewek i poupychanych w międzyleśne polanki cmentarzy.

 Torebki pod kolor cmentarzy to może być początek całkiem nowej tendencji, o jakiej  nie śniło się filozofom ani specom od dizajnu w Cosmopolitanie.  Kiedyś za to skojarzenie będę się pewnie smażyć w piekle.

Beata Norbert

Po piękne drobiazgi Beaty zapraszamy do sklepu na  atrillo.pl

Poprzedni artykułZostała pracownikiem roku w Anglii
Następny artykułDrogi w remoncie