Po złotym medalu Mistrzostw Europy w konkursie rzutu młotem, Paweł Fajdek będzie zdecydowanym faworytem Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Przed nim ostatnie szlify przed wylotem do Brazylii. O zbliżającej się imprezie i życiu z wychowankiem UKS-u Zielony Dąb Żarów rozmawia Mateusz Dzień vel Rakoczy.
FOTO: Facebook Pawła Fajdka
Jak oceniasz swój start w Amsterdamie okraszony złotem Mistrzostw Europy?
Generalnie występ można zaliczyć na piątkę. Tytuł zdobyty, pojawiły się trzy osiemdziesiątki i było to w miarę pewne zwycięstwo w konkursie rozgrywanym w stolicy Holandii. Do dalszego rzucania zabrakło nieco lepszego samopoczucia.
Obecna forma – czy to już szczyt, czy trochę jeszcze brakuje do pełnej dyspozycji. Jak będą wyglądały ostatnie przygotowania do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro?
Mistrzostwa Europy to już historia. Za mną zwycięski miting na Węgrzech, który pomimo choroby zakończyłem z rezultatem 81 metrów i 11 centymetrów. 20 lipca ruszam na obóz do Spały. Forma na Igrzyska Olimpijskie będzie i nie ma innej opcji. Trzeba pokazać się tam z jeszcze lepszej strony i zaprezentować wyższą formę. Skupię się w Spale na technice i oczywiście zdrowiu.
FOTO: Facebook Pawła Fajdka
Po starcie w Amsterdamie nie ukrywałeś rozczarowania, że Wojtek Nowicki był trzeci, a nie drugi. Wyprzedził go Ivan Tichon wracający do sportu po dopingu. Jak to rzeczywiście jest z tym Białorusinem, co o nim sądzisz?
Zawsze będę niezadowolony kiedy ktoś polegnie w nierównej walce. Człowiek który podzielił mnie i Wojtka ma barwniejszą historię dopingową niż nie jedna kariera sportowca, który nie stosował niedozwolonych środków. Według mnie nie powinno być takiej sytuacji. Skoro walczy się z dopingiem, to nie powinno się dopuszczać takich osób z powrotem do sportu.
Do kolekcji brakuje Ci już tylko olimpijskiego medalu. Jakaś dodatkowa motywacja na Rio, czy po prostu idziesz dalej z przygotowaniami, jak do każdej imprezy?
Zgadza się, obecnie ostatnia prosta do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Plan jest taki sam jak zawsze. Trenować, dobrze startować i poprawiać ostatnie szczegóły. Nic nie będziemy zmieniać, bo nie ma już na to czasu. Będę starał się uzupełnić swoją kolekcję tym brakującym krążkiem i na pewno zrobię wszystko, by to osiągnąć.
Paweł trochę się u Ciebie w życiu zmieniło… Jak obecnie godzisz obowiązki sportowca z byciem ojcem?
Muszę przyznać, że lekko nie jest. Wie o tym każdy sportowiec, który musi opuszczać rodzinę udając się na zgrupowanie, czy kolejne zawody. Niejednokrotnie bardzo się tęskni za najbliższymi. Zdajemy sobie sprawę, że wiele nas omija, ale jednak w tym tkwimy i wiemy, że nie ma łatwej drogi na szczyt.
FOTO: Facebook Pawła Fajdka
Na ostatnich zawodach oprócz fantastycznej formy prezentujesz nowy tatuaż na lewej ręce z godłem Polski. Symbolizujesz mocne przywiązanie do biało-czerwonych barw?
Tak zdecydowanie czuję się i jestem patriotą. Tatuaż niestety wymaga wiele czasu, a z tym problem. Nie jest jeszcze skończony. Na razie jest tylko w miarę ogarnięty, a i tak robi wrażenie (śmiech). Mam nadzieję, że po sezonie będę mógł w końcu spokojnie doprowadzić go do porządku.
Kibice często nie mogą za Tobą nadążyć jeśli chodzi o zmiany fryzur, okularów i wizerunku. Skąd bierzesz pomysły?
Trudno powiedzieć. Okulary bardzo lubię, kiedyś były dla mnie udręką, a teraz są olbrzymim atutem. Każdy wie, że Fajdek nosi okulary. Fryzury to coś innego, często dostosowuje się po prostu do pogody. Jeśli jadę np. do Afryki, to oczywiste, że muszę ściąć je jak najkrócej.
W Amsterdamie polska kadra po raz pierwszy w historii wygrała klasyfikację medalową. Co sądzisz o tym wyniku, czy jesteśmy w stanie osiągnąć jeszcze więcej?
Oczywiście to ogromny sukces. Nie możemy jednak teraz zachwycać się tym występem, bo przed nami po obiecującej bitwie, do wygrania jest jeszcze wojna. Mam nadzieję że kiedyś doczekamy się większej dominacji i wszystkie te czwarte miejsca oraz nieco dalsze lokaty zamienimy na medale.
Twoi kibice żyją sukcesami Pawła Fajdka. Co chciałbyś powiedzieć kibicom ze Świdnicy, gminy Żarów i całego powiatu świdnickiego na trzy tygodnie przed Igrzyskami Olimpijskimi?
Mogę powiedzieć tylko jedno. Cieszę się, że mam takich kibiców jak Wy. Jedni znają mnie bardzo dobrze, inni mniej, jeszcze inni tylko z gazet i TV, ale mimo to dziękuję, że mogę u siebie poczuć się swobodnie. Nie traktujecie mnie jak jakąś gwiazdę, tylko swojego krajana. Mam nadzieję, że w walce o Rio będziecie ze mną rzucać w domach przed TV i razem uda nam się rozsławić gminę, powiat, województwo i cały kraj! Trzymajcie kciuki.