Chciała się pozbyć psa, ale wybrała dość zaskakujący sposób. Mieszkanka ulicy Sprzymierzeńców w Świdnicy wezwała strażników do kundelka, który miał być przybłędą. A jak się okazało, zgłaszająca była jego opiekunką.
Zdjęcie archiwalne
– Kobieta z całą stanowczością stwierdziła, że pies nie należy do niej i że przyszedł za jej suczką w momencie, kiedy była z nią na spacerze. Wobec powyższego strażnicy wszczęli czynności wyjaśniające oraz zaangażowali sprzęt i zasoby organizacyjne w celu ustalenia właściciela psa lub zabezpieczenia odpowiedniej pomocy w przypadku, gdyby okazało się, że zwierzę jest bezpańskie – informuje Marek Fiłonowicz ze Straży Miejskiej w Świdnicy. – Kobieta, jak się okazało w trakcie prowadzenia dalszych czynności procesowych, skłamała i wprowadziła w błąd strażników, chcąc po prostu pozbyć się psa. Strażnicy ustalili, że zwierzę należy właśnie do zgłaszającej. Wobec powyższego, względem kobiety zostało przeprowadzone postępowanie karne z art. 66 Kodeksu Wykroczeń, który stanowi, że „kto ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność fałszywym alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 złotych”. A jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości kolejnego 1000 złotych.
Ze względu na trudną sytuację materialną kobieta nie została finansowo ukarana. Zobowiązała się jednak do opieki nad psem i znalezienia mu w przyszłości innego domu.
/opr. red./