Po obszernej wypowiedzi wójta Marcinowic jest odpowiedź pełnomocniczki grupy referendalnej, Agnieszki Młocek. Przypomnijmy, część mieszkańców gminy Marcinowice chce odwołania Władysława Gołębiowskiego z funkcji wójta. Grupa inicjatywna złożyła w miniony czwartek wniosek o zwołanie w tej sprawie referendum.
Marcinowice. Google street viev
Władysław Gołębiowski szczegółowo odniósł się do zarzutów. Dziś na ripostę odpowiada Agnieszka Młocek, przewodnicząca grupy referendalnej:
OŚWIADCZENIE GRUPY INICJATYWNEJ REFERENDUM GMINNEGO
PEŁNOMOCNIK INICJATORA REFERENDUM AGNIESZKA MŁOCEK
W odpowiedzi na tekst „Nie mają żadnych podstaw merytorycznych do takich działań” opublikowanego w związku z wcześniejszym artykułem „Chcą odwołania wójta”.
Oświadczam, że podjęte przez nas działanie ma na celu polepszenie bytu mieszkańców oraz wizerunku gminy Marcinowice.
Chcę stanowczo podkreślić, że inicjatorami referendum są mieszkańcy naszej gminy i z całą stanowczością stwierdzam, że grupa referendalna zawiązała się bez jakichkolwiek przymuszeń i działa na mocy art. 12 ust. 1 ustawy z dnia 15 września 2000 roku o referendum lokalnym (Dz.U z 2016, poz. 400).
Tak, to my „z premedytacją” zainicjowaliśmy to referendum, gdyż nie podoba nam się styl i sposób rządzenia naszego Wójta. Pan Wójt zapomniał, że to on jest dla nas, oraz że wybraliśmy go w demokratycznych wyborach, po to, żeby coś wokół nas zmienił na lepsze, a nie po to, żeby na każdym kroku dawał nam odczuć, iż jest ponad nami. Wydaje się, że on jest w gminie głównie po to, by brać ciepłą pensję, nic szczególnego nie robić, a tylko przypisywać sobie cudze zasługi. Bo ilekroć ktoś miał godny uwagi pomysł, to pan Wójt natychmiast stwierdzał „właśnie tak myślałem”…
Praca pana Wójta polega na celebrowaniu i promowaniu własnego wizerunku i własnej osoby, w zgodnym chórze z zatrudnioną – jak mówią – z układu panią S., będącą niby doradcą wójta, niby sekretarzem gminy, notorycznie nieobecną w urzędzie z powodu obowiązków służbowych, polegających głównie na zaszczycaniu swą osobą każdej imprezy w Świdnicy, czyli na zabieganiu o swój przyszły elektorat, kosztem interesów i wizerunku gminy Marcinowice.
Wójt Gołębiowski mówi o dialogu, ale z kim w tej chwili go prowadzi? Pan Wójt zapomniał, co tak naprawdę znaczy słowo dialog, chyba że za dialog uważa knucie kolejnej intrygi z panią S. i wspólne narady, w jaki sposób zastraszyć i zdegradować pracownika – gdyż, myśląc już o następnych wyborach, tą metodą chce zapewne wyeliminować konkurencję.
Panie Wójcie, z Panem nie ma żadnego dialogu, a co do kłótni, o której Pan pisze, to też Pan pomylił pojęcia: bo kto tu z kim się kłóci? – Czy znowu chce Pan zamydlać oczy mieszkańcom swoim „my się nie damy”?
W dzisiejszych realiach należy być asertywnym i trzeźwo myślę, ale jednocześnie trzeba być dostępnym dla każdego mieszkańca, a nie tylko dla wybrańców.
Jednak wypowiadając się na temat konkurencji w polityce oparł się Pan zapewne na własnych doświadczeniach…
Nikt nie kłamie, stwierdzając fakt zatrudnienia przez Pana tej osoby, która była dla Pana wygodna i jak Pan twierdzi, która Pana „słucha”, hmmm…
Proszę nie udawać zaniku pamięci i przyznać, że na stanowisko sekretarza gminy kandydowały także inne osoby – dobrze znające naszą gminę i posiadające wyższe kompetencje, w tym również długoletnia mieszkanka naszej gminy. W konsekwencji stanowisko sekretarza otrzymała pańska „wybranka”. Jednak, to nie o kompetencje Panu chodziło, więc zrobił Pan to, co dawno postanowił.
Znowu składa Pan obietnice bez pokrycia o tym, że w przyszłym roku będą duże pieniądze – proszę nam powiedzieć gdzie, skąd i dla kogo?!
Czy Pan siebie słyszy i jak się Pan czuje, Panie Wójcie, mówiąc o zadaniach powodziowych? Był przecież złożony wniosek na realizację zadań powodziowych, obejmujący pięć zadań z powodzi 2010-2013, które powinien Pan zrealizować w 80% z dotacji. Ale niestety, nie dopilnował Pan tego – tylko dlatego, że była to inicjatywa Pańskiego poprzednika. A przecież Pana obowiązkiem jest dbałość i starania o pozyskanie tych pieniędzy, a nie bierne czekanie, aż wojewoda sam określi poziom dotacji i na jakie zadanie.
Kolejnym kłamstwem jest informacja, że inne gminy dostały odmowę dotacji, bo np. sąsiednia gmina wiejska Świdnica w roku 2015 dostała aż 1 600 000 zł, zaś nasza tylko 200 000 zł.
A co z funduszem powodziowym na bieżący rok? Czego Pan znowu nie dopilnował? Znów odmowa? Przecież aż 23 gminy wiejskie i miejsko-wiejskie w województwie dolnośląskim dostały promesę na działania powodziowe z roku 2013! Czyli mamy kolejne kłamstwo…
No i gdzie podziała się tegoroczna dotacja z tzw. Schetynówki, przeznaczona na drogę w Strzelcach? Znowu kłamstwo?
Jeżeli prawdą jest, że pozyskał Pan choćby złotówkę z funduszy unijnych, to proszę podać źródło.
Może jednak należałoby przyznać, że do chwili obecnej nie pozyskał Pan nic, a przykłady przytoczone w Pańskich informacjach to dotacje, na które wnioski zostały dopiero teraz złożone?
Chcielibyśmy też wiedzieć, skąd się wzięła ta „zawrotna” kwota w informacjach ogólnych?
Wiemy, że złożony został wniosek na budowę przedszkola na ogólną kwotę inwestycji 3 700 000 zł, z czego tylko 1 650 000 zł ma pochodzić z dotacji (czyli około 45% całości inwestycji).
E-usługi to drugi wniosek, na sumę około 900 000 zł, co razem daje nam około 2 550 000 zł, a gdzie reszta? – Przedstawione przez Pana rachunki zupełnie się nie zgadzają.
Mówi Pan, że „jako pierwsi zaczęliśmy odzyskiwać podatek VAT”… Może jednak nie jako pierwsi, a przy tym odzyskany VAT pochodził – z czego Panie Wójcie? – z inwestycji Pana poprzedników, czyli Pan się do tego z całą pewnością nie przyczynił! Poza tym nie wiemy, czy jest tu mowa o kwotach netto, czy brutto – znowu widać chęć przekłamania. Wszyscy doskonale wiemy, że odzyskanie VAT-u nie zostało dokonane samodzielnie przez gminę, lecz za pośrednictwem firmy zewnętrznej. Zatem należałoby podać realne kwoty, jakie gmina pozyskała, a nie ogólne kwoty obejmujące np. zapłatę dla firmy pośredniczącej. Wydaje się więc, że niewiele Pan wie na ten temat, a podane kwoty są mocno przesadzone.
Co to znaczy, że zapobiegł Pan „budowie kanalizacji, która była zaprojektowana w poprzedniej kadencji, w pola uprawne”, kiedy z informacji uzyskanych od mieszkańców Wirek wiadomo, że te „pola”, do których miała iść kanalizacja zostały przekształcone w działki jeszcze w roku 2006! Czyli jedną decyzją Wójta odcina się kogoś z projektu, na hołdowanej przez siebie zasadzie „nie bo nie”.
Proszę także nie zapominać o kosztach tej decyzji. Chcielibyśmy wiedzieć, ile kosztowało usunięcie niektórych działek z planu zagospodarowania przestrzennego gminy – czyli jaka była rekompensata dla planistów za zrobienie nowych planów – i czy Pana osobista zemsta warta była tych kosztów?
Jak Pan może przekonywać wyborców „iż obecne działania odbywają się bez złotówki kredytu” – przecież obligacje to też forma kredytu! I ile kredytu realnie Pan spłacił, biorąc obligacje na kwotę 1 300 000 zł, skoro kwota spłaconego w tym czasie kredytu, jak wynika z analizy budżetu za rok 2015, wyniosła zaledwie 101 000 zł? Czy to, według Pana, oznacza „bez kredytu”? – chyba coś tu się nie zgadza.
Zatem cała Pańska wypowiedź okazuje się niezwykle „kreatywna”, gdyż także wszystkie przytoczone dokumentacje były przygotowane już dawno, czasem tworzone tylko jako „sztuka dla sztuki”, zaś większość wymienionych inwestycji rozpoczęła się jeszcze w poprzedniej kadencji.
Proszę zatem podać mieszkańcom konkrety dotyczące Pańskich rzeczywistych działań – z jakich programów oraz kiedy i co ma być realizowane, bo jak na razie są to tylko pobożne życzenia.