Już jutro minie dokładnie miesiąc od szarży pijanego kierowcy BMW po ulicy Klonowej w Świdnicy . Tymczasem do dzisiaj stoją tam dwa wraki samochodów, zniszczonych feralnej nocy. – Są niezabezpieczone, wystają z nich ostre elementy. Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś zareagował? – alarmuje czytelnik Swidnica24.pl.
25 lutego kierujący BMW przed 23.00 skręcił z ulicy Kopernika w Klonową i po kilkudziesięciu metrach wpadł na zaparkowane samochody. Zniszczonych i uszkodzonych jest 5 pojazdów – Ford Transit, Fiat, Renault Scenic, Seat Toledo i Rover 620. Sprawcą zniszczeń jest 42-letni mieszkaniec Świdnicy. Był pod wpływem alkoholu.
– Wraki stoją sobie niczym niezabezpieczone z dostępem do elementów silnika, szkieł z reflektorów czy też ostrych krawędzi blach, czy jest to zgodne z prawem ? Straż Miejska chyba nie ma ochoty się tym zająć, bo sprawę zgłaszałem dwukrotnie i nic się dzieje. Czy teraz musi dojść do jakiegoś przykrego zdarzenia (np. z udziałem dziecka), żeby ktoś zareagował – pyta pan Tomasz.
Jak poinformował Swidnica24.pl rzecznik prasowy Straży Miejskiej, Marek Fiłonowicz, samochody nie stoją w miejscu, w którym zagrażają bezpieczeństwu w ruchu drogowym, ponadto mają powietrze w oponach, więc nie spełniają warunków, określonych w ustawie dla wraków. Po naszej interwencji Straż Miejska powiadomiła Wydział Ruchu Drogowego KPP w Świdnicy. – Straż Miejska sama mogłaby podjąc interwencję, ale oczywiscie zajmiemy się zgłoszeniem i zobowiążemy kierowców do przestawienia pojazdów w bardziej odpowiednie miejsce, chociaż trzeba zrozumieć, że pojazdy nie uległy uszkodzeniu z ich winy i pewnie nie mieli ich dokąd zabrać – mówi Mariusz Smok, zastępca naczelnika świdnickiej drogówki.
/red./
Zdjęcia przekazał czytelnik. Dziękujemy!