Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, przedłożony przez ministra zdrowia. Czy uwolnią one ulice Świdnicy od oparów i smrodu tytoniowego dymu?
Nic na to nie wskazuje, bo lista miejsc objętych zakazem palenia nie uległa zmianie. Dotychczas obowiązujące przepisy wskazywały na rodzaj obiektów, w których palenie jest zabronione – m.in. szpitale, szkoły czy obiekty kultury. Palenia tytoniu w szeroko rozumianej przestrzeni publicznej ustawa zabraniała jedynie na przystankach komunikacji publicznej oraz w ogólnodostępnych miejscach przeznaczonych do zabaw dzieci.
Tak więc dalej można będzie palić na ławeczce w parku, idąc chodnikiem czy siedząc w ogródku kawiarnianym na ruchliwym deptaku. Wielu to się nie podoba, ale strażnicy prawa rozkładają ręce: w ubiegłym roku świdnicka Straż Miejska nałożyła … sześć mandatów na osoby, które paliły w miejscach wskazanych w art. 13 ustawy. W tym samym roku, osoby spożywające alkohol w miejscach publicznych zostały ukarane 153 mandatami. Statystyka mówi o 10 milionach osób palących tytoń codziennie oraz 2,5 milionach osób pijących alkohol regularnie. Przy takich danych można by się spodziewać przynajmniej podobnych rozwiązań prawnych…
Tymczasem wydaje się, że lobby nikotynowe zwycięża, bo zmiany w obecnych przepisach niemal ograniczają się do zmian w dyrektywach UE. Znikną w perspektywie 5 lat papierowy smakowe i tytoń do samodzielnego wyrobu papierosów, więcej restrykcji będzie dotyczyło palenia, produkcji i sprzedaży papierosów elektronicznych i akcesoriów do nich.
Koszty leczenia palaczy wynoszą ok. 18 mld zł rocznie, natomiast koszty niemedyczne, np mniejsza wydajność w pracy to ok. 15 mld zł rocznie.
/opr.wrt/