Mohanlal to jedna z największych gwiazd indyjskiego kina, każdy jego występ na ekranie przyjmowany jest z histerycznym entuzjazmem. Dla wielu Hindusów jest niemal półbogiem. Mohanlal rozmawiał z ze studentem z Krzyżowej. Bartosz Czarnotta jest w wymarzonej filmowej podróży po Indiach.
Bartosz spotkał się z osobistym asystentem gwiazdora.
Bartosz Czarnotta to mieszkaniec Krzyżowej, student politologii Uniwersytetu Wrocławskiego, poeta i autor artykułów w Wikipedii. Nawiązał mnóstwo kontaktów z przedstawicielami świata filmu, a także fanami kina z Indii, pisze również bloga. Jego działania znalazły uznanie w Indiach, gdzie telewizja Reporter TV nakręciła o studencie z Polski reportaż, a jedna z gwiazd zwróciła na niego uwagę. Bartosz dzięki wsparciu prywatnych osób i instytucji przez trzy tygodnie będzie zwiedzał miejsca związane z przemysłem filmowym południowych Indii. Dla Swidnica24.pl Bartosz Czarnotta przygotowuje relacje z podróży:
Drugi dzień naszej wyprawy na Południe Indii upłynął niezwykle pracowicie. Znalazło się w nim miejsce na pełne turystycznej ciekawości zwiedzanie. Było w nim sporo radosnego, szczęśliwego zaskoczenia, była też dłuższa chwila spokojnej zadumy w cienistym spokoju kina. Ale, po kolei.
Pierwszą część dnia wypełniło zwiedzanie Fortu Koczi, niewielkiej choć istotnej turystycznie części miasta. St. Francis Church, najstarszy wzniesiony przez Europejczyków kościół w Indiach, nie wywarł na nas zbyt wielkiego wrażenia. Wypełniał go cichy gwar niezbyt licznych wiernych oraz podobnie stonowane glosy zaciekawionych turystów. Świątynia, będąca pierwotnym miejscem spoczynku słynnego portugalskiego żeglarza Vasco da Gamy, to dość surowe miejsce, z pewnością zachęcające do chwili refleksyjnej zadumy. Koczińska synagoga, również usytuowana w tej części miasta, niestety była dziś zamknięta, przez co ominął nas ciekawy i pewnie zapomniany fragment egzotycznej, żydowskiej historii. Minęliśmy również cmentarz holenderski oraz świątynię dźinijską. Widzieliśmy natomiast, choć w niewielkim jedynie fragmencie, słynne chińskie sieci rybackie. Nie uszedł również naszej uwadze niewielki, kameralny pałac Mattanacherry. Jako ciekawostkę można dodać, że natknęliśmy się na liczne ślady gorącej kampanii wyborczej. Zewsząd witały nas plakaty kandydatów na posłów, flagi partii politycznych czy, często dość oryginalne, slogany wyborcze.
Kolejne godziny przyniosły wielką i niezmiernie przyjemną niespodziankę. Spotkałem się z Sajivem Somanem, osobistym asystentem Mohanlala. Rozmawialiśmy o mojej miłości do indyjskiego kina, omawialiśmy kolejne projekty gwiazdora, wspominaliśmy też o niektórych, szczególnie ważnych dla mnie filmach artysty. Miałem też okazję przez krótką, niesłychanie szczęśliwą chwilę rozmawiać przez telefon z samym Mohanlalem.
Mohanlal. Zdjęcie NDTV
Po tak emocjonującym spotkaniu, po tak ważnych i wartościowych rozmowach przyszła chwila na odpoczynek. Wybraliśmy się do pobliskiego kina na film Su.. Su…Sudhi Vathmeekam w reżyserii Ranjitha Sankara. Piękna, prosta i realistycznie opowiedziana historia była doskonałym zakończeniem pracowitego, obfitego dnia. Dała też powody, by z niecierpliwością wyczekiwać kolejnych intrygujących dni spędzanych w urokliwej, chwytającej za serce Kerali.
Podróż wsparli: Gmina Świdnica, Nadleśnictwo Świdnica, Fundusz Regionu Wałbrzyskiego i Fundacja Symbioza.