Generalnie nie lubię gotowych kompletów – ani w biżuterii, ani w ubiorach. O zdobnictwie, meblarstwie i tak dalej nie wspominając. Są dla mnie wyrazem estetycznego rozleniwienia, na który staram się sobie nie pozwalać. W przestrzeni, która mnie otacza lubię zbieraninę pozornie przypadkowych elementów, które jedynie trzymają się niezbyt zwięźle jakiejś linii, jakiegoś lajmotivu. Czasem tym wspólnym mianownikiem jest kolor, czasem faktura lub jakiś szczególny zdobniczy motyw. Bywa też, że jest nim po prostu kraj pochodzenia lub region świata, z którym się wiążą, czy też konkretna technika rękodzielnicza.
Zmieniają się we mnie te upodobania co jakiś czas i bardzo z tych zmian się cieszę. Nawet ich wyczekuję. Przeglądam wnętrzarskie magazyny i już mniej więcej wiem, czym zaowocuje owo przeglądanie, w co się przerodzi, co przyniesie… Potrafię potem godzinami wyszukiwać w sieci drobne elementy, z których ułożę tę misterną układankę – system spójny, choć niejednorodny, posługujący się różnymi „językami”, ale przy użyciu tej samej „waluty”.
Swoją niechęć do sztywnych zestawów początkowo w swojej działalności manifestowałam dość stanowczo. Z czasem złagodniałam. Zaczęłam coraz chętniej balansować pomiędzy swoimi wyobrażeniami o handlu w internecie a ogólnorynkowymi tendencjami i upodobaniami moich klientów, na których nieustająco mi przecież zależy. A ponieważ oni chcą zestawów, zwłaszcza gdy nadchodzi pora szykowania prezentów, to i ja zaczęłam te zestawy stopniowo wprowadzać.
W sumie czemu by nie? Korona mi od tego nie spadnie…
Beata Norbert
Po piękne drobiazgi Beaty zapraszamy do sklepu na atrillo.pl