Nie żyje 39-latek, który wraz z dwoma kolegami okradał grobowiec na cmentarzu w Świebodzicach. Mężczyzna wpadł z wysokości 5-metrów do wnętrza budowli.
O trzeciej w nocy do komisariatu policji w Świebodzicach przyszli dwaj mężczyźni, informując, ze kolega z którym weszli do grobowca spadł z dachu do środka i nie daje znaku życia. Na miejsce pojechali razem z policjantami także strażacy i ratownicy medyczni. Okazało się, że mężczyzna nie żyje, a przyczyną było silne uderzenie w głowę po upadku z dużej wysokości.
Jak się okazało, trzej mężczyźni, 32-latek z Karpacza, 35-latek z Zielonej Góry i 39-latek z Tarnowa Jeziernego przyjechali do Świebodzic po to, by okraść okazały grobowiec rodziny von Kramstów. Do środka weszli przez dziurę w dachu po spuszczonej na linach drabinie. Przy opuszczaniu grobowca 39-latek stracił równowagę i spadł. Jego koledzy przestraszyli się i poszli na komisariat. Jak ustalono, byli trzeźwi. Nie znaleziono przy nich łupów. – Dzisiaj obaj będą składali zeznania. Zostaną im postawione zarzuty ograbienia miejsca pochówku, zbezczeszczenia zwłok i nieudzielenia pomocy – mówi Robert Topolski z KPP w Świdnicy.
Mężczyźni podczas przesłuchania przyznali, że przyjechali w poszukiwaniu skarbów na fali gorączki wokół „złotego pociągu”. Obaj zostali zwolnieni. Zastosowano wobec nich dozór policyjny.
/asz/