Co rusz zostaję zaatakowana na fejsie obrazkiem z piękną kobietą (hasło „Moja mama jest najkochańsza na świecie”), ze słodkim pieskiem (hasło „Mam najzabawniejszego pieska w całej galaktyce”), lub z innym jeszcze zwierzaczkiem – koniecznie zmokniętym, z klapniętym uszkiem i wyrazem tęsknoty w oczach (hasło „Nie wyrzucaj mnie przed wakacjami”). W ślad za tym wysypuje się znany leitmotiv: „Udostępnij, jeśli i Ty kochasz swoją mamę / leży Ci na sercu dobro Twojego psa / oburza Cię pozostawianie zwierząt w lesie”. Udostępnij!
I pomimo, że z reguły staram się ignorować te jawne czy też bardziej zawoalowane próby manipulacji przy moim sumieniu i z uporem maniaka przekonuję samą siebie, że przecież własny rozum to ja mam i potrafię wyrażać swoje uczucia we właściwej formie i pod właściwy adres, to czasem zwyczajnie, po ludzku mnie to rusza. Zasiewa we mnie takie małe ziarenko wątpliwości. Bo może ja nie kocham zbyt mocno… Nie dbam z należytą starannością… Może zbyt słabo protestuję przeciw… skoro nie udostępniam.
Gdy próbuję przyglądać się tematowi z drugiej strony, zastanawiam się, kto daje początek takiej manipulacji. Kto czuje się na tyle silny moralnie, albo może tak ślepo w siebie zapatrzony, że znajduje w sobie mandat do tego, aby w taki sposób nas napominać i rozliczać. I chciałabym wierzyć, że to wszystko robione jest jednak dla hecy, bo jeśli byłoby na serio, to strach myśleć, w którą to może pójść stronę.I w jaki sposób można to jeszcze wykorzystać. W każdym razie można nabawić się kłopotów z zasypianiem, śledząc już same ścieżki udostępnień tych mentorskich bzdur. Tak łatwo ulegamy emocjom. Łatwo popadamy w zbędny patos. Łatwo zajmujemy skrajne postawy. W ogóle łatwo z nami idzie „fałszywym prorokom”. Nie jesteśmy asertywni. Nic a nic!
A ponieważ asertywni nie jesteśmy – w całej masie i w szczególe też nie – postaram się wykorzystać te pięć sekund dla siebie: Mam najukochańszego kota na świecie. Najmądrzejszego. Najsprytniejszego i w ogóle naj. Mruczy najpiękniejsze kocie melodie i ma takie rozumne oczy. To nic, że czasem nasiura mi na łóżko lub zwali doniczkę z ukochanym storczykiem. Mój kot mądry jest i uroczy tak bardzo nawet, że postanowiłam sobie nim wytatuować całe mieszkanie.
Jeśli Ty też masz takiego kochanego i mądrego kota, udostępnij. A już najlepiej udostępnij parę biletów płatniczych NBP i też wytatuuj swoje mieszkanie w swojego najulubieńszego ulubieńca. Niech się sąsiedzi dowiedzą.
Tak to działa…
Beata Norbert
Po piękne drobiazgi zapraszamy do sklepu Beaty Norbert: www.zapachydoszafy.na.allegro.pl