Kobieta, pod opieką której był 2-letni chłopiec, napotkany o 3.00 w nocy w centrum Świdnicy, nadal nie usłyszała zarzutów. Dziecko wciąż nie może wrócić do rodziny.
W w nocy z 1 na 2 sierpnia babcia chłopca bawiła się w jednym ze świdnickich klubów i wróciła do domu nad ranem. W tym czasie dwulatek pozostawał pod opieką 17-letniego wujka. Jak kobieta wyjaśniała podczas przesłuchania, zapomniała domknąć drzwi. Dziecko wyszło niezauważone, a o tym, że bez opieki i w samych śpioszkach chodzi po ulicy, policję poinformowała przejeżdżająca ulicą Łukasińskiego kobieta. Babcia miała w organizmie 1 promil alkoholu. Chłopiec trafił najpierw do szpitala, a później decyzją sądu rodzinnego został umieszczony w placówce pieczy zastępczej.
Przyczyną nie było samo zdarzenie ani zaniedbanie, jakiego mogła dopuścić się opiekunka. Problemem okazała się sytuacja prawna chłopca. – Babcia była prawną opiekunką dziecka do momentu uzyskania pełnoletności przez jego matkę. I to się stało, jednak nie zostały dopełnione formalności. Sąd musi ustalić, dlaczego mama chłopca mimo skończenia 18 lat nie zajęła się dzieckiem. Sprawdzone muszą być relacje matki i babci z chłopcem, dlatego też sąd zlecił przygotowanie opinii w Rodzinnym Ośrodku Diagnostycznym i Konsultacyjnym. Do ostatecznych rozstrzygnięć chłopiec zostanie w placówce opiekuńczej – mówi sędzia Agnieszka Połyniak, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Świdnicy.
Z pierwszych ustaleń policji wynika, że dziecko było zadbane, a w rodzinie nie dochodziło do awantur czy libacji. Decyzja jednak o tym, czy komukolwiek stawiać zarzut narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia, jeszcze nie zapadła. – Konieczne są jeszcze kolejne przesłuchania świadków – mówi Magdalena Ząbek, oficer prasowy KPP w Świdnicy.
/asz/