Wiem, że był niedawno podobny przepis, ale tym razem będzie to „męskie” spojrzenie na kwestie gotowania, czyli przepis zrealizowany i opisany przez mojego męża. Zapraszam na ucztę wg Adama.
Czy można wykwintną „obiadokolację” przygotować w czasie, gdy gotuje się makaron? Może nie do końca, ale byłem naprawdę blisko…
Potrzeba:
makaron (nie spaghetti – ja miałem duże muszle)
dwie cukinie
zielony ogórek
dwie duże cebule
czosnek (ile lubicie)
groszek cukrowy
pęczek natki pietruszki
kubek słodkiej śmietanki albo serek mascarpone
przyprawy-sól, pieprz, starta gałka muszkatołowa, chili
białe wino, ale można zastąpić wodą
dwa duże garnki 🙂
W jednym będzie się gotował makaron (czyli wiadomo: woda, osolić, zagotuje się – wrzucamy makaron). A w tym czasie w dużym garnku z grubym dnem (mamy taki fajny żeliwny, ale może też być duża patelnia) rozgrzewamy olej. Cebulę kroimy na grube kawałki – taką kostkę 0,7- 1 cm. Ciach – na tłuszcz. Zielonego ogórka obieraczką obieramy ze skórki i kroimy w poprzek i na półtalarki. Też grube. Generalnie wszystkie warzywa mają być widoczne.
Gdy kończymy pracę z ogórkiem, cebula jest już gotowa. Dorzucamy go do cebuli i zaczyna się to ni to smażyć, ni to dusić. Cukinię obieraczką do warzyw tniemy na wstążki wzdłuż całej cukinii aż do gniazda pestek, których już nie kroimy. Dzielimy ją na dwie części 3/4 i 1/4.
W pogotowiu mamy butelkę białego dobrze schłodzonego wina. Gdy na patelni robi się za sucho, podlewamy nim nasze warzywka, by obniżyć im temperaturę (a i smaku trochę zostanie). Jeśli wina nie mamy – woda.
Groszek cukrowy trzeba wyłuskać ze strączków (chyba że jest młodziutki – to stosujemy w całości. Wystarczy nadgryźć strączek by wiedzieć wszystko. Jeśli są włókna – łuskamy. Teraz czosnek. Ja jestem ortodoksem w tych sprawach, więc zgniatam lekko wierzchem noża i siekam drobno posypując solą. I daję go dużo. 4-6 ząbków – zależy od wielkości oczywiście.
Po tych czynnościach (pilnując cebuli z ogórkiem, by się nie przypaliły i podlewając w razie potrzeby) – dajemy przyprawy: sól, pieprz, płaską łyżeczkę gałki, chili i połowę czosnku. Chwilę zostawiamy te składniki razem. W tym czasie odcedzamy makaron, jeśli oczywiście jest już gotowy. Dodajemy do warzyw mascarpone/śmietankę i mieszamy – jeśli za gęste, by rozprowadzić mascarpone – ciutka wina. Podgrzewamy całość, by była ciepła, ale nie pozwalamy, by się to gotowało. Gdy pojawią się na powierzchni sosu pierwsze poważne „bulb”, to dodajemy makaron, 3/4 cukinii, groszek, resztę czosnku i posiekaną natkę pietruszki (też zostawmy trochę na ozdobę). Natychmiast wyłączamy palnik, mieszamy, przykrywamy pokrywką i zostawiamy na trzy minuty. Może pięć. W tym czasie możemy do kieliszków rozlać resztę wina, przygotować stół, talerze.Te 1/4 cukinii wystarczy sparzyć gorącą wodą i po chwili zahartować zimną wodą. Warzywa mają być jędrne i chrupiące (poza cebulą i ogórkiem).
Gotowe. Wykładamy na talerz makaron z sosem. Paski cukinii składamy na pół i dekorujemy nimi makaron. Na górę koniecznie trochę pietruszki, trochę surowego groszku (zapomniałem napisać 😉 by sobie zostawić). Można opcjonalnie posypać tartym parmezanem i koniecznie (!) świeżo mielonym czarnym pieprzem (w zasadzie innego w kuchni nie uznaję, bo różnica w smaku i zapachu porównując z już zmielonym jest zbyt duża).
Wszystko musi nie tylko być dobre, ale też musi dobrze wyglądać. Można już zaprosić współbiesiadników do stołu.
Smacznego!
PS
Mimo pyszności połowa zawartości garnka została nam na drugi dzień.Taki bonus po powrocie z pacy – obiad gotowy.
Tylko podgrzałem i dorzuciłem jeszcze jedną cukinię, by znów było chrupko, zamieszałem i podałem. Było chyba jeszcze lepsze niż dzień wcześniej.
Adama Szmajduch
(poleca Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch)