Już po raz trzeci społecznicy akcji „Świdnica Cyrk bez zwierząt” protestowali przeciwko tresurze i wykorzystywaniu zwierząt podczas przedstawień cyrkowych. Mimo że manifestacja była legalna, spotkała się z ostra reakcja pracowników Cyrku Zalewski, którzy próbowali wyrzucić uczestników akcji z parkingu przed cyrkiem, a potem zagłuszali głośną muzyką i własnymi komunikatami.
Protesty maja charakter pokojowy i są organizowane w całej Polsce. Ich celem jest przede wszystkim uświadamianie ludzi, jak wielkie cierpienia przeżywają lwy, wielbłądy, konie, foki czy nawet koty, tresowane do pokazów. – Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że zwierzęta są przewożone codziennie w inne miejsce, bo cyrk zwykle daje jedno przedstawienie. Nie mamy nic przeciwko cyrkowcom, podziwiamy akrobatów, clownów. Niech ludzie tworzą przedstawienia, a że jest to możliwe udowadnia od lat wspaniały Cirque du soleil – mówi Krzysztof Kowalczyk, jeden ze społeczników. Podczas akcji przed Cyrkiem Zalewski rozdawano ulotki, rozmawiano z kupującymi bilety. – Podczas jednego z poprzednich protestów po takiej rozmowie rodzina zrezygnowała z obejrzenia widowiska – mówi Maria Zięba i dodaje, zę bardzo dużo dla uświadomienia ludzi zrobiła decyzja prezydenta Słupska. Robert Biedroń nie zgodził się na wydzierżawienie cyrkowi terenu.
Takiej decyzji nie podjęła prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska. Namiot stanął nad zalewem Witoszówka. Jak tłumaczyła jej rzeczniczka, cyrk działa legalnie i odmowa byłaby niezgodna z prawem.
Agnieszka Szymkiewicz