Jest ich dwudziestka, w tym trzy kobiety. – Najczęściej ćwiczymy w Świdnicy, na terenach nieczynnych zakładów, ale mamy też wyjazdy, obozy. Nie ma co kryć, będziemy wsparciem na wypadek konfliktów zbrojnych – mówi st. sierż. Stefan Chałat, dowódca świdnickiego oddziału Związku Strzelców. Paramilitarna organizacja, której korzenie sięgają czasów Józefa Piłsudskiego, staje się coraz ważniejszym partnerem wojska i Ministerstwa Obrony Narodowej. Sprawność oddziałów ze Świdnicy i Strzegomia obserwował w akcji wysłannik ministerstwa.
Wizytacja została przeprowadzona na dawnym radzieckim poligonie pod Witoszowem, a brały w niej udział Oddział ZS Świdnica z komendantem st. sierż. Stefanem Chałatem, Oddział ZS Strzegom z komendantem st. sierż. Krzysztofem Dziurlą, z komendantem Oddziału ZS Wrocław sierż. Krystianem Betlejem. W wydarzeniu uczestniczył również przedstawiciel Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Pancerni” ze Strzegomia st. szer. rez. Bolesław Cyga, dowódca grupy ASG z Jaroszowa Wojciech Ścigajło.
Umiejętnościom strzelców przygladał się płk Witold Gniecki, pełnomocnika MON ds. Społecznych Inicjatyw Proobronnych. Ćwiczenia zostały przeprowadzone w czterech punktach: musztra, składanie i rozkładanie broni, taktyka zielona-zerwanie kontaktu, podstawy taktyki czarnej. W zadaniach z taktyki wykorzystano repliki broni i środki pozoracji pola walki. Ocena była wysoka. Od dwóch lat Związek Strzelecki ma podpisane porozumienie z MON o współpracy, dzięki której m.in. otrzymuje dotacje na szkolenia. Jednak w świetle wydarzeń na Ukrainie organizacje paramilitarne zyskują na znaczeniu, a w centrum uwagi znalazło się powołanie Federacji Związków Strzeleckich.
/opr. red./
zdjęcia Związek Strzelecki Oddział Świdnica