Budowana przez trzy lata za ponad 35 milionów złotych 3 kilometrowa mała obwodnica Świdnicy miała przyczynić się do odciążenia zwłaszcza Osiedla Młodych. I pewnie by się nawet udało, gdyby nie oznakowanie. Zgodnie z tablicami informacyjnymi przed i na rondzie Solidarności – z kierunku Strzegomia do Dzierżoniowa trzeba jechać obwodnicą, a potem przez Słotwinę i całe Osiedle Młodych. – Nikt tu nie oszalał, takie mamy przepisy – tłumaczy Leszek Loch, dyrektor Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei.
– Korzystam z obwodnicy codziennie w drodze do pracy w Wałbrzychu – mówi pan Edward, mieszkaniec osiedla Zawiszów. – Informacje na tablicach z kierunkami jazdy wprawiły mnie jednak w zdumienie. I codziennie obserwuję konsternację kierowców na dzierżoniowskich rejestracjach. Większość po chwili wahania słucha znaków i zjeżdża na obwodnicę.
I jak sprawdziliśmy, nadkłada aż 6,5 kilometra. Przed ustawieniem nowego oznakowania zjazd na Dzierżoniów wskazywany był ulicą Sikorskiego. Teraz kto nie wie, że ta droga oczywiście jest otwarta dla jadących do Dzierżoniowa, robi pętlę przez obwodnicę, Słotwinę i Osiedle Młodych.
– Mogło być jeszcze gorzej, bo tak naprawdę powinniśmy kierunek na Wrocław wskazać na tablicach informacyjnych przez obwodnicę – pociesza dyrektor Loch. – I przy odbiorach ten kierunek był. Z trudem udało nam się wywalczyć umieszczenie tranzytu do autostrady i kierunku Wrocław na tzw. łącznik. Niestety, na samej obwodnicy tablice wskazujące kierunek na Wrocław – choć absurdalne – musiały zostać. Doskonale wiem, że z logiką nie ma to nic wspólnego.
Ma jednak wspólne wszystko z przepisami. – Mała obwodnica jest obwodnicą drogi wojewódzkiej i oznakowanie może być prowadzone wyłącznie drogami tej samej lub wyższej kategorii, czyli wojewódzkimi lub krajowymi. Natomiast nie może być prowadzone drogą gminną, a taką stała się ulica Sikorskiego. Dlatego nie mogliśmy ustawić znaku z kierunkiem na Dzierżoniów przy zjeździe w ulicę Sikorskiego – rozkłada ręce dyrektor i dodaje, że była już minister Elżbieta Bieńkowska rozpoczęła pracę nad przygotowaniem nowego projektu ustawy. – W związku z tym zwróciła się do zarządców dróg o opinię i wnioski – co trzeba poprawić. Przede wszystkim zawnioskowaliśmy o to, by tablice wskazujące kierunki nie były ustawiane jak dotychczas, zgodnie z przebiegiem i kategoriami dróg, ale z logiką wyznaczania najbardziej dogodnych tras. Chcemy także, by zniknęły z drogowskazów na drogach krajowych, wojewódzkich czy nawet autostradach nazwy takie jak np. Korczowa – kompletnie nic nie znaczące dla kierowców. Kierunki powinny wyznaczać nazwy miast dużych i znanych. Na razie są to życzenia. Kiedy nowy minister infrastruktury wróci do projektu, trudno przewidzieć – dodaje Leszek Loch.
/asz/