Tylko w niecce nr 2, gdzie można się zamoczyć do pasa, jest woda. W „trójce” i „czwórce” oraz w brodziku sucho. – Zawiedzeni są nasi goście, a nam ręce opadły – mówi Jan Czałkiewicz ze świdnickiego OSiR-u. Na letnim kąpielisku przy ulicy Ślaskiej można się co najwyżej poopalać i ochłodzić w płytkim basenie. Dlaczego reszta stoi bez wody?
Woda pobierana jest wprost z rzeki. – Mamy na to odpowiednią zgodę z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Problem w tym, ze RZGW nie ma nic wspólnego z tamą w Lubachowie i zarządzaniem wodą w Jeziorze Bystrzyckim. Przed tygodniem w związku z ostrzeżeniami powodziowymi odpowiedzialne za tamę Jeleniogórskie Elektrownie Wodne zmniejszyły stan wody w jeziorze. Gwałtowny upust doprowadził do poważnego zanieczyszczenia rzeki. Nie mieliśmy pojęcia, że dojdzie do spustu i w tym czasie, korzystając z brzydkiej pogody, zaczęliśmy wymianę wody w dwóch największych nieckach. O ponownym napełnieniu już nie było mowy. Podobnie z brodzikiem, w którym woda jest zmieniana codziennie – tłumaczy Jan Czałkiewicz. Niestety, rzeka nadal jest bardzo brudna i nie można nalać wody. – Czekamy więc – mówi Czałkiewicz. – Samo napełnianie potrwa 3-4 dni, potem jeszcze sanepid musi wykonać badania, co znów zajmie ok. 4 dni. Optymistycznie licząc, woda w pustych nieckach pojawi się może około 15 sierpnia. Ceny biletów do odwołania obniżyliśmy do 2 złotych.
Podobna sytuacja miała miejsce w 1997 roku, później jednak przez lata aż tak poważnych problemów nie było. Jasne jest jednak, że basen powinien mieć alternatywne źródło wody. – Otrzymaliśmy z budżetu miasta 15 tysięcy złotych na przygotowanie koncepcji odnowienia kąpieliska. M.in. ma ona objąć wskazanie alternatywnego źródła wody, a może to być np. studnia głębinowa – mówi Jan Czałkiewicz. Opracowanie koncepcji już się rozpoczęło.
/asz/