Jaruzelski, Wałęsa, Kiszczak. – Te trzy nazwiska znamy. O lokalnych działaczach nie wiedzieliśmy nic – mówią zgodnie Paweł, Mateusz i Denis, uczniowie IV LO w Świdnicy, którzy wzięli udział w spotkaniu, poświęconym wyborom z 1989 roku. Artur Sierzputowski, były przewodniczący MKO NSZZ „Solidarność”, Marian Kowal, poseł KO „Solidarność” sejmu I kadencji i historyk Janusz Maniecki wspominali gorący czerwiec`89. Rozmowę poprowadził Ireneusz Pałac, dziś wiceprezydent Świdnicy, wówczas działacz solidarnościowy.
W Sali Cysterskiej Miejskiej Biblioteki Publicznej we wtorkowy wieczór pojawili się dawni uczestnicy tamtych wydarzeń i grupa młodzieży z IV LO. – Kiedy w roku 80-tym wybuchły strajki, byłem zbyt młody, by się angażować – wspominał Artur Sierzputowski, późniejszy przewodniczący Rady Miejskiej i członek zarządu miasta. – W 1989 starzy bohaterowie byli zmęczeni. Pojawiła się cała grupa młodych ludzi. Włączyć się w przygotowania do wyborów mógł się dosłownie każdy. Trochę z przypadku zostałem przewodniczącym MKO NSZZ „Solidarność”. Wokół wyborów zgromadziło się mnóstwo ludzi. I dziś mocno będę podkreślał rolę Kościoła. Gdyby nie księża, nie dotarlibyśmy z informacją do tak wielu wyborców.
Euforię 4 czerwca wspominał także Marian Kowal, doświadczony działacz opozycji antykomunistycznej, który za swoją działalność został wyrzucony z pracy. – Tak szybko chyba nigdy potem wyniki nie zostały policzone – dodał Ireneusz Pałac. – Już w nocy wiedzieliśmy, jak wypadło głosowanie.
– W tych dniach wszyscy wszystkim patrzyli na ręce – mówił Janusz Maniecki, który przygotował krótki wykład o działaniach Służby Bezpieczeństwa. – Choć na wybory SB zmobilizowało dosłownie wszystkie siły, łącznie z uśpionymi agentami, to była rutynowa akcja. Nikt nie spodziewał się, że system może upaść.
Marian Kowal nie krył, że mimo zwycięstwa posłowie „Solidarności” byli w bardzo trudnej sytuacji. – To był czas kompromisów – tłumaczył. Emocje wzbudził wybór na prezydenta generała Wojciecha Jaruzelskiego. – Wałęsa naciskał na jego wybór, a przecież Jaruzelski został wybrany przewagą jednego głosu. Mogło być zupełnie inaczej, choć „Solidarność” nie wystawiła przecież własnego kandydata. Co mogło się wydarzyć, gdybyśmy na generała nie zagłosowali, trudno mi oceniać. Wałęsa stawiał na naszego premiera. Słynne stało się hasło – „Wasz prezydent, nasz premier”.
Goście spotkania odtwarzali niemal minutę po minucie. – To dla nas zbyt wiele szczegółów, których nie rozumiemy. Dla nas tamte czasy są historią – zgodnie stwierdzili Paweł, Mateusz i Denis z IV LO. – Warto jednak posłuchać świadków. Na pewno dzięki tamtym wydarzeniom dziś możemy żyć w wolnym kraju.
– Nie można mieć za złe tamtemu pokoleniu, że młodzież dzisiaj nie ma łatwego życia – dodaje Paweł. – Zresztą, nie zgadzam się z tym, że jest nam trudniej. Jest inaczej. Jesteśmy pokoleniem indywidualistów. Od nas samych zależy, jaką będziemy mieli przyszłość, czy znajdziemy dobrą pracę. Nie wolno na nikogo zrzucać odpowiedzialności. Każdy ma szansę, o ile wystarczy mu pomysłowości, determinacji, odpowiedzialności za własny los.
– Żałuję, że obecnym wyborom nie towarzyszy już taki entuzjazm jak w 1989 – mówi Denis. – W tym roku po raz pierwszy głosowałem w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To mój obowiązek. Nie rozumiem, dlaczego do urn idzie 25-30% ludzi. To głupota, że reszta zostaje w domu. Jakie mają prawo choćby do narzekania? Poza tym musimy pamiętać, że wolność nie jest dana raz na zawsze.
asz
Zdjęcia Łukasz Kufner