Do pięciu lat pozbawienia wolności grozi kierowcy koparki i koordynatorowi prac remontowych. Dzisiaj świdnicka prokuratura rejonowa skierowała do sądu akt oskarżenia, uznając, że obaj mężczyźni są winni nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.
Do zdarzenia doszło 12 grudnia 2013 roku około godziny 8.00 we wsi Pasieczna. Koparka jechała wzdłuż torów, kiedy z za zakrętu wyjechał szynobus. Operator koparki nie miał gdzie uciekać. Przed nim była tylko stroma skarpa, na którą próbował wjechać, jednak ten manewr mu się nie udał. Maszynista nie zdążył wyhamować składu i otarł się koparkę, poważnie uszkadzając pojazd szynowy. Rozbitych zostało 6 szyb, zniszczone zostało także poszycie szynobusu. Składem jechało 15 osób, tylko jedna z pasażerek doznała niegroźnych obrażeń. Straty oszacowano jednak aż na 850 tysięcy złotych.
– Z opinii biegłego wynika jasno, że żadnej winy nie ponosi maszynista pociągu – tłumaczy Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy. – Nie miał żadnych szans, by wcześniej wyhamować, nie wiedział również, że w tym miejscu może pracować ciężki sprzęt. Zarzuty nieumyślnego spowodowania katastrofy postawiliśmy 46-letniemu operatorowi koparki i 66 – letniemu koordynatorowi prac remontowych, wykonywanych wzdłuż torowiska.
Jak ustalił biegły, Mariusz S. wjeżdżając koparką na zwężenie drogi wewnętrznej, nie upewnił się, czy z tyłu nie nadjeżdża pociąg. Siła uderzenia była tak duża, że realnie groziła wykolejeniem szynobusu. Współodpowiedzialny, zdaniem prokuratury, jest Stefan G., który odpowiadał za organizację prac remontowych. – Nie przeszkolił kierowców, nie wyznaczył bezpiecznych tras ruchu dla ciężkiego sprzętu ani osoby do kontaktów z ramienia PKP – wylicza prokurator. – Tym samym zaniedbania miały znaczący wpływ na zaistnienie katastrofy, która realnie zagrażała życiu i zdrowiu ludzi, a ostatecznie doprowadziła do strat w wielkich rozmiarach.
Operator koparki częściowo przyznał się do winy, koordynator nie zgadza się z zarzutem. Obaj odmówili składania zeznań.
asz