Piorunów się nie boi. – Ale czuję respekt przed burzami, bo z nimi nie ma żartów – zaznacza z powagą Grzegorz Kostrzewa. Jednak w przeciwieństwie do większości ludzi, zamiast zamykać szczelnie okna, przy pierwszych grzmotach wskakuje w samochód. – A nawet wcześniej, bo śledzę uważnie, gdzie mogą się pojawić komórki burzowe – dodaje już ze śmiechem.
Grzegorz Kostrzewa jest jedynym świdniczaninem, należącym do Skywarn Polska – Polscy Łowcy Burz. To chyba jedyne w kraju stowarzyszenie, do którego można wstąpić dopiero po zdaniu egzaminu. – Trzeba się wykazać dużą wiedzą, mimo że jest się amatorem – tłumaczy Grzegorz. Na co dzień pracuje w prywatnej firmie, która nie ma nic wspólnego z badaniem zjawisk pogodowych. – Wyładowania fascynowały mnie już w dzieciństwie, ale śledzenie burz stało się pasją zupełnie niedawno – opowiada. Od dwóch lat zdobywa wiedzę i intensywnie zaznajamia się z prognozami za pomocą map numerycznych i synoptycznych. Koncentruje się na Dolnym Śląsku. – Nasz region jest w świetnej sytuacji, bo mamy dostęp do niezwykle cennych odczytów z czeskich radarów i stacji meteorologicznych. Możemy naprawdę zazdrościć naszym sąsiadom z południa, jak znakomicie są zorganizowani – mówi świdniczanin.
– Telefon od Grześka zawsze oznacza przygodę – śmieje się Piotr Kulej, pasjonat fotografii, który najczęściej, jak tylko się da, rusza uwieczniać burzowe zjawiska. – Oczywiście, czasem bywa gorąco. Zdarzyło nam się w potężnej burzy złapać gumę. Jestem pewien, że pobiliśmy rekord najlepszych techników z Formuły 1 przy wymianie koła! Lało, grzmiało, duło, a my walczyliśmy z oponą pod nadłamanym ogrodowym parasolem. Dla pięknych zdjęć warto jednak przemoknąć do suchej nitki i podygotać ze strachu.
– To z jednej strony frajda, jednak nie ona jest celem naszego działania – zaznacza Grzegorz Kostrzewa. – Pasjonaci z całej Polski na bieżąco, 24 godziny na dobę, zsyłają komunikaty pogodowe i własne obserwacje, które później są zamieszczane na stronie łowców burz. I często są zdecydowanie bardziej precyzyjni niż osoby z profesjonalnych biur, nie wspominając o IMGW. Tylko łowcy burz przewidzieli trąby powietrzne, które pustoszyły województwo kujawsko – pomorskie, za co zresztą dostali podziękowania od władz. Zresztą, IMGW to osobny temat. W tej skostniałej instytucji pracuje wiele osób bez edukacji, nie mówiąc już o tym, że nie śledzą informacji z regionów.
Grzegorz Kostrzewa marzenia ma dwa. Pierwsze, by w Świdnicy powstała stacja meteo. – To koszt zaledwie 7 tysięcy złotych, a jej rola jest nieoceniona dla służb porządkowych, ratunkowych i wreszcie samych mieszkańców – tłumaczy. – Nasz projekt złożony w I edycji budżetu obywatelskiego nie przebił się, ale zainteresował się nim wiceprezydent Ireneusz Pałac. Bardzo czekamy na realizację.
Marzenie numer dwa to wyjazd do USA i łowy na tornada. – Mamy zaproszenie, brakuje nam tylko i aż na przelot – rozkłada ręce. Tymczasem zakłada wraz z przyjaciółmi Stowarzyszenie „Teraz Sudety”, które ma propagować wiedzę m.in. o burzach. – Bo jeszcze w wielu domach pokutuje przekonanie, że na burzę najlepsza jest gromnica palona w oknie . A to naprawdę nie działa – zapewnia ze śmiechem.
Agnieszka Szymkiewicz