Członkowie i sympatycy świdnickiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zaapelowali do Rady Miejskiej o budowę schroniska dla bezdomnych zwierząt. – O budowie własnego schroniska w Świdnicy mówi się od wielu lat. Jest nawet wyznaczone miejsce przy ulicy Pogodnej i gotowy projekt budynku. Mimo wielu debat ten zamiar wciąż nie znajduje swojego właściwego miejsca. Nie odkładajmy tego problemu w nieskończoność! – prosiła podczas dzisiejszej sesji prezes Grażyna Grzesik.
Temat schroniska pojawia się podczas obrad rad kolejnych kadencji od ponad 10 lat. Miasto dysponuje własna działka i projektem placówki. Dotychczas nie znalazł sie on jednak na liscie inwestycji do realizacji. – Na terenie dawnego województwa wałbrzyskiego są tylko dwa schroniska. Świdnica bezdomne psy kieruje do Uciechowa. Jak niepewne jest to rozwiązanie, pokazują wydarzenia ostatnich tygodni. Schronisku grozi likwidacja. Jeśli szybko nie znajdzie się własnego rozwiązania, może się okazać, że psów ze Świdnicy nie będzie gdzie oddawać. A nawet jeśli sytuacja się poprawi, to i tak limit miejsc sprawia, że w naszym mieście nadal będzie stosowana, wymuszona okolicznościami, procedura. Porzucony na ulicy pies musi być obserwowany przez 3 dni, zanim zapadnie decyzja o jego odłowieniu i umieszczeniu pod dachem. Inaczej jest tylko w przypadku rannych i bardzo chorych zwierząt. Mieszkańcy, którzy zgłaszają interwencje, nie rozumieją, dlaczego tak się dzieje. O brak wrażliwości obwiniają władze miasta, urzędników i Straż Miejską – mówiła Grażyna Grzesik i w imieniu członków TOZ-u deklarowała pomoc w prowadzeniu schroniska.
Towarzystwo złożyło projekt do budżetu obywatelskiego. Obawia się jednak, że ze względu na liczbę pozostałych pomysłów (ponad 200) może nie udać się pozyskanie wystarczającego poparcia. – Jeśli schronisko w Uciechowie nie przetrwa, będziemy mieli dramat – mówi prezes TOZ. Na budowę własnej placówki potrzeba 1,6 miliona złotych.
asz
