Strona główna Sport Moto Początek polskiego rozdziału załogi Komorowski/Karzyński

Początek polskiego rozdziału załogi Komorowski/Karzyński

0

Janusz Komorowski, kierowca z Łodzi i wałbrzyski pilot Tomasz Karzyński ostatni raz siedzieli w jednej rajdówce 9 lat temu, startując w Kanadzie. Ich największy wspólny sukces to drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pacific Forest Rally w 2003 roku (eliminacja Canadian Rally Championship oraz North American Cup – odpowiednik mistrzostw Europy). Po tak długim czasie zdecydowali się na ponowny start w jednej rajdówce.

 

Komorowski po długiej przerwie wrócił do motosportu dopiero w 2012 roku, mieszkając już na stałe w Polsce. Zdecydował się jednak na wyścigi samochodowe. Wystartował w Pucharze Kia Lotos Race. W przypadku Karzyńskiego przerwa była krótsza, bo tylko 2-letnia. Kiedy i on przeprowadził się na dobre do ojczyzny, obaj postanowili wskrzesić łączącą ich pasję. Wynajęli Hondę Civic Type-R i przygotowują się do startu w Rajdzie Świdnickim Krause. Dla Tomasza będzie to powrót na trasę „domowej” imprezy po trwającej ćwierć wieku nieobecności. W sobotę 6 kwietnia, w okolicy Krajanowa odbyli pierwsze wspólne testy. Zaplanowali, że zapoznają się z nowym pojazdem i zgrają się jako załoga. Dla Janusza był to pierwszy kontakt z hondą.

Nasze założenia były proste – tempo podkręcamy powoli. Nie jedziemy od razu pełnym ogniem, ale skupiamy uwagę na wyczuciu samochodu – twierdzą zgodnie. – Ja zacząłem rozpoznanie od sprawdzenia, jak chodzą biegi, jak działają sprzęgło i hamulce. Pierwszy przejazd (ok. 30 km/h) poświęcamy zawsze dokładnemu opisaniu trasy. Tomek robi notatki po polsku i angielsku. Następne stanowią już próbę rajdowej jazdy – mówi Komorowski. To auto bardzo dobrze zbiera się z miejsca. Nie myślałem, że będzie aż tak fajne – chwali samochód Tomasz Karzyński.

 

Tak naprawdę, najbardziej liczy się ukończenie rajdu i przyjemność z jazdy. Lokata w klasyfikacji generalnej czy w klasie schodzi na dalszy plan. W tym sezonie muszę przesiadać się z 85-konnej „kijanki” do hondy, która ma pod maską ponad 200-konny silnik. Nie pojedziesz też w rajdzie tak, jak na torze… Tu kierujesz się wskazówkami pilota, a w wyścigu jedynie własnym wzrokiem i pamięcią. Poza tym moje dotychczasowe doświadczenie obejmuje starty w rajdach na szutrach i to autami z napędem na cztery koła. Trzeba przystosować się do takich zmian – wyznaje Janusz Komorowski i dodaje – Po 90 kilometrach testów mam podstawy, żeby następnym razem podkręcić tempo, ale też sporo pracy przede mną. Jeszcze nie wiem do końca, co ten samochód potrafi. Doświadczenia zbiorę podczas rajdu wraz z każdym przejechanym kilometrem. Najgorsze, co może nas spotkać, to kraksa na pierwszym oesie.

 

Nie musimy być najszybsi – formułuje rajdowe motto załogi Tomek, ale postaramy się mieć na mecie najlepiej wyglądające auto. Czytaj: całe i nadal tak ładne!A ja się ucieszę z miejsca w środku stawki. Rajd Świdnicki-Krause jest wyjątkowy ze względu na malownicze górskie, ale i bardzo trudne technicznie, odcinki. Duże wyzwanie dla kierowcy stanowią też  nawierzchnie… – przyznaje Janusz Komorowski.

Na koniec pragniemy podziękować portalowi Świdnica24.pl za patronat medialny oraz głównemu sponsorowi, bez którego nasz start w Rajdzie Świdnickim-Krause nie doszedłby do skutku, firmie SUM Poland (producentowi pokrowców termoizolacyjnych dla przemysłu energetycznego) za hojne wsparcie – dodają Tomasz Karzyński i Janusz Komorowski.

/tekst: M.Rodziewicz, foto: Arkadiuasz Babral/

Poprzedni artykułSpotkanie z kibicami przed Rajdem Świdnickim Krause
Następny artykułGospodarze miejsc UNESCO w Świdnicy