30-latek, odpowiedzialny za przestawianie rozjazdów na stacji kolejowej w Rogoźnicy nie dość, że był kompletnie pijany, to jeszcze miał przy sobie lufkę i marihuanę. Był tak odurzony, że zapomniał o swoich obowiązkach.
Zdjęcie ilustracyjne
Wczoraj około 10.00 policję powiadomił zawiadowca stacji z Jaworzyny Śląskiej. – Relacjonował, że w Rogoźnicy maszynista, wyjeżdżający z bocznicy zauważył, że rozjazd nie został przestawiony – mówi Katarzyna Czepil, oficer prasowy KPP w Świdnicy. – Poszedł więc do budki nastawniczego. Zaniepokoił go silny odór alkoholu. Przełożeni wezwali policję.
Funkcjonariusze ze Strzegomia przebadali 30- latka alkomatem. Okazało się, że ma w organizmie prawie 3 promile alkoholu. – Podczas interwencji policjanci znaleźli w kieszeni mężczyzny szklaną lufkę i zapytali, czy ma przy sobie środki odurzające – mówi Katarzyna Czepil. – Bez protestów wyjął woreczek z zielonym suszem. Po przebadaniu okazało się, że to marihuana. Mężczyzna miał przy sobie 15 porcji. Czy coś wypalił, będzie wiadomo po przeprowadzeniu badań z krwi.
– Ten mężczyzna zachował się nieodpowiedzialnie. Natychmiast został odsunięty od pracy – mówi Krzysztof Wójcik z PLK. – Grozi mu dyscyplinarne zwolnienie. Jako nastawniczy pracował przez 2,5 roku.
Nastawniczy został zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu. Za pełnienie pod wpływem alkoholu lub środków odurzających czynności bezpośrednio związanych z bezpieczeństwem publicznym grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat.
asz