Od 2013 roku najmniejsze nawet sklepy w Świdnicy będą płaciły maksymalna stawkę podatku od nieruchomości, czyli 22,82 zł za m2 rocznie. Po raz pierwszy od kilku lat handel nie został zróżnicowany na wielkopowierzchniowy i drobny. Ten fakt umknął nawet opozycyjnym radnym, którzy sprzeciwiali się podwyżce podatków. Licząc podwyżki za energię, użytkowanie wieczyste i wodę, to kolejne obciążenie dla i tak kulejącego drobnego handlu.
– Dopiero po kilku dniach od sesji, na której zapadła decyzja, zorientowałam się, że jest inaczej niż w ubiegłych latach – mówi Małgorzata Chłąd, prezes zarządu PSS „Społem”. – Poprzednio maksymalne stawki płaciły sklepy powyżej 4 tysięcy m2 powierzchni użytkowej. Teraz ta sama opłata dotyczy nawet najmniejszych sklepików. Jestem zaskoczona i zdumiona taką decyzją Rady Miejskiej w czasie, gdy mały handel w Świdnicy ma się coraz gorzej. Wystarczy spojrzeć na zamierające centrum miasta. Nie wiem, czy władze miasta nie dostrzegają problemu? Płacimy rzetelnie, nie oczekujemy specjalnych przywilejów, ale chcielibyśmy, żeby nam po prostu nie dokładano kolejnych nadmiernych podwyżek.
PSS „Społem” prowadzi sklepy Jonatan i Jonatanek, kilka wynajmuje. – W tej chwili jeszcze wyliczam, ile zapłacimy my i nasi najemcy, ale pobieżny szacunek pokazuje, że będzie to prawie 3 tysiące złotych więcej niż w przypadku pozostawienia podziału – tłumaczy prezes. – Rozumiem, że miasto musi zwiększać swoje dochody. Spodziewałam się jednak, że będzie to podwyżka o 4%, uzasadniona inflacją i wzrostem kosztów, ale my zapłacimy ponad 7% więcej.
Radni w pierwotnej wersji otrzymali uchwałę zmieniającą stawki podatku od nieruchomości uwzględniające podział na sklepy wielkopowierzchniowe, banki, stacje benzynowe i salony gier. Do tego projektu podczas sesji 30 listopada została wprowadzona autopoprawka, która zrównała największe markety z najmniejszymi sklepami, a banki z usługami. Odpowiedź na pytanie „dlaczego” jest w tejże autopoprawce: takie wytyczne w listopadzie Urząd Miejski otrzymał od Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, który stwierdził, że różnicowanie w ramach tej samej działalności gospodarczej jest niedopuszczalne.
– Z decyzji UOKiK-u nie jesteśmy zadowoleni, ponieważ to zły sygnał w czasie, gdy tyle mówi się o recesji i problemach lokalnych firm – zapewnia Stefan Augustyn, rzecznik prasowy UM w Świdnicy. – To również dobitny przykład, że chęć sprzyjania przedsiębiorcom ze strony gmin ginie w starciu z przepisami obowiązującymi na terenie Unii Europejskiej. Samorządy tracą w ten sposób kolejne instrumenty do ochrony rodzimego handlu i usług, ale, niestety, nie mamy wpływu na to jaka jest interpretacja UOKiK-u.
Jak dodaje rzecznik, możliwości rezygnacji z podatku są niewielkie. Mogą się o nie ubiegać firmy, które poniosą nakłady inwestycyjne w gastronomii i hotelarstwie. – Wprowadzenie tzw. pomocy de minimis byłoby możliwe np. dla najmniejszych handlowców, ale oznaczałoby gigantyczne zamieszanie niewspółmierne do finalnych korzyści. Każdy z podmiotów musiałby się starać o pomoc publiczną osobno. Musiałby, zgodnie z przepisami, przedstawić swoje zobowiązania, sytuację majątkową, finansową – przekonuje rzecznik i dodaje, że ulgi sięgałyby kilku lub kilkunastu złotych miesięcznie. Dodaje także, że miasto nie mogło zrównać stawek do niższych kwot, bo musi osiągać dochody potrzebne na edukację czy utrzymanie dróg. Czy handlowcy udźwigną coraz wyższe opłaty? Pytanie pozostaje otwarte.
Agnieszka Szymkiewicz