Sławni Galowie bawią już od lat. Poruszane były różne tematy, odwiedzane różne kraje. Premiera najnowszej części serii o walecznych wojownikach zbiegła się w czasie z premierą bardzo brytyjskiego „Skyfall”, a ostatnia ekranizacja przygód Asterixa i Obelixa traktuje o Brytanii właśnie.
Galowie z wioski z licencją na opieranie wezwani zostają do Brytanii, by pomóc królowej uporać się z Rzymianami, którzy wykorzystują skłonności mieszkańców wyspy na tradycyjny five o’clock i rozpoczynają Bitwę o Anglię. Spotykają tam nie tylko Brytyjczyków i Rzymian, ale także, m.in. futbolistów. Sfilmowana mieszanka tak różnych kultur i osobowości jak zwykle prowadzi do zabawnych sytuacji, szczególnie, kiedy konfrontują się ze sobą narody ze wspólną przeszłością.
Ostatnio zaobserwowałam, że produkcje dla dzieci i familijne zawierają coraz więcej przemocy, są coraz bardziej mroczne. Jednak tym z Państwa, którzy chcieliby się wybrać do kina z pociechami, serdecznie polecam „Asterixa…” właśnie – bo, oprócz naturalnych elementów tej serii („mm… świeżutcy Rzymianie…”), wszystko jest miłe dla oka, trochę przerysowane, dla dzieci – zabawne. A i dorośli znajdą coś dla siebie – bardzo atrakcyjny wydał mi się szczególnie akcent mieszkańców Wysp Brytyjskich. Wiele jest też elementów pop-kultury – nawiązania do Bonda, tradycji brytyjskich etc.
Jak zwykle w serii o Galach, bardzo podobała mi się realizacja polskiego dubbingu. Dialogi są świeże, z polotem, głosy perfekcyjnie dobrane, a aktorzy świetnie wczuli się w role wcześniej już odegrane przez zagranicznych kolegów. Na szczególną uwagę zasługuje Tomasz Borkowski, czyli filmowy Asterix. A usłyszeć można też, m.in., Beatę Tyszkiewicz, Katarzynę Kwiatkowską, Pascala Brodnickiego i Łoza. Plus, oczywiście, standardowa obsada, którą znamy z poprzednich części.
Tytuł oryginalny bardziej działa na wyobraźnię i od razu budzi skojarzenia z brytyjską pop-kulturą. Brzmi on „Asterix & Obelix: God save Britannia”. Jednak film mimo małej modyfikacji tytułu w polskim tłumaczeniu jest bardzo brytyjski, przywołane są przeróżne stereotypy, wyśmiane przywary, wskazane różnice, a wszystko w szalenie zabawny i wdzięczny sposób.
Adrianna Woźniak