Z wypożyczalni: Pamiętnik

    0

    Są filmy-moralitety. Są filmy wizjonerskie. Są filmy służące wyłącznie rozrywce. Są filmy edukacyjne. Można tak długo, ale dzisiaj chciałabym napisać o filmie z nieco innej podgrupy: o filmie po prostu pięknym, wzruszającym i niezwykle estetycznym.

                „Pamiętnik” jakiś czas temu można było zobaczyć w ramówce pewnej komercyjnej stacji telewizyjnej. Tych, którzy nie widzieli go do tej pory – zachęcam gorąco.

                Nie jest to film szalenie ambitny. Nie niesie pouczenia, zapewne nie staniemy się dzięki niemu innymi/lepszymi ludźmi. Artystycznie również nie należy do tych najlepszych. Montaż i kamera są zwyczajne. To jest po prostu piękny i wzruszający melodramat i, mimo wszystko zaryzykuję określenie, wyciskacz łez. Hołduje prawdziwej miłości, której nic i nikt nie zatrzyma.

                „Pamiętnik” opowiada o losach Allie i Noah. Jest to rodzaj retrospekcji. Pierwszy plan czasowy to lata 40-ste, drugi – współczesność. Ona – dziewczyna z dobrego domu, córka bogatych rodziców. On – biedny chłopak, który ma tylko chorego ojca. Spotykają się w wakacje. Gorący, letni romans stopniowo przeradza się w wielką miłość aż po grób. Towarzyszą im – jak to w melodramacie – wzloty i upadki, chwile uniesienia i rozłąki, upadki oraz wzloty. A co z tego wynika: warto sprawdzić samemu.

                Aktorstwo jest naprawdę świetne! Coraz częściej doceniana Rachel McAdams i fantastyczny Ryan Gosling stworzyli bardzo dobry duet. „Pamiętnik” wyreżyserował Nick Cassevates, którego częściej można zobaczyć na ekranie, niż po tej drugiej stronie kamery.  Jednak ma on wprawę w robieniu melodramatów, więc rezultat pracy wszystkich zaangażowanych w produkcję jest bardzo dobry.

                Uroku dodaje też czas akcji – głównie lata czterdzieste XX wieku. Muzyka, zachowania, ubiory i stylistyka nadają wspaniały klimat całości i czynią opowieść bardziej bajkową.

                Nie zdobył poważnych nagród. Na swoim koncie ma Teen Choice, Złoty Popcorn od MTV i Złotą Satelitę, jednak uważam, że o Oscara dla melodramatu trudno.

                Nie uczyni ludzi lepszymi, może ewentualnie wpłynąć na czyjś system wartości. Z resztą – to dużo. To jest film do zobaczenia w spokojny wieczór, gdy dość mamy polityki i rozgrywek sportowych. Po prostu piękny i wzruszający.

    Adrianna Woźniak

    Poprzedni artykułŚwidnicki Imprezownik
    Następny artykułPolecamy: Manuela Gretkowska „Agent”