Jest takie słowo, niezbyt często używane, które idealnie pasuje do dzisiejszego felietonu. Stereotyp. To wg wszechobecnego internetu i Wikipedii konstrukcja myślowa, zawierająca uproszczony komponent poznawczy, emocjonalny i behawioralny, zawierająca pewne fałszywe przeświadczenie, dotyczące różnych zjawisk, w tym innych grup społecznych. Może być przyjęty przez jednostkę w wyniku własnych obserwacji, przejmowania poglądów innych osób, wzorców przekazywanych przez społeczeństwo, może być także wynikiem procesów emocjonalnych. Może być negatywny, neutralny lub pozytywny, chociaż najczęściej spotyka się wyobrażenia negatywne. Stereotyp to fałszywe i niedostatecznie uzasadnione a dotyczące pewnej grupy osób przekonanie zbiorowe, zwykle niewrażliwe na argumentację. Mówi się także o stereotypach narodowych, czyli wyobrażeniach dotyczących innych narodów, ale mnie dzisiaj zainteresował ten krążący pomiędzy płciami.
Panuje przekonanie, że nie ma nic gorszego niż chory mężczyzna. Naturalnie wymyśliły to kobiety, w które ten stan zagrożenia życia uderza. I to wcale nie są żarty. Moja niezwykle miła koleżanka – lekarka twierdzi, że np. zna przypadki męskich zejść śmiertelnych z powodu kataru. Tak, tak… to podobno nie bajki. Można sprawdzić to obserwując domowe zachowania chorego faceta. Po pierwsze chory mężczyzna nie dba o siebie pogarszając swój stan zdrowotny. Wystarczy, że „coś się zacznie” a najczęściej słyszanym określeniem jest „samo się naprawi”, „nie jest tak źle”, czy „samo przyszło, samo odejdzie”. Gramy wiecznych bohaterów, nie przyjmując do wiadomości, że tak naprawdę sami jesteśmy winni swojego stanu. Jedna z moich ulubionych historii z men’s studies (książka Men in Therapy) to historia o policjancie leżącym po zawale na amerykańskim OIOM-ie i podłączonym do wszelkiego rodzaju monitorów.
Którego dnia pielęgniarka weszła do pokoju dzielnego stróża prawa i zobaczyła, że oddaje się on intensywnym ćwiczeniom fizycznym używając, jako skakanki sznura od jednego z urządzeń.
– Co pan wyprawia? – krzyknęła – Przecież może pan zaraz umrzeć!
– Droga pani, jestem policjantem i muszę utrzymywać swoje ciało w formie – odpowiedział pacjent.
Taka postawa zdrowotna jest wspólna sporej części mężczyzn, którzy z wiadomych przyczyn żyją w naszej kulturze o ok. 7 lat krócej niż kobiety. Najczęściej jest tak, że do łóżka kładą się dopiero, gdy katar, kaszel a potem zapalenie oskrzeli przechodzą w zapalenie płuc i bardzo szybko wstają, bo klienci, pacjenci, czy ktoś inny na nich czeka. No cóż – cmentarze są pełne ludzi niezastąpionych i przedwcześnie posiwiałych ich partnerek i partnerów. Druga interpretacja jest zdecydowanie bardziej znana dotyczy złego humoru chorego faceta. Wszystko ich drażni, bo przecież „ich boli”, „oni cierpią”. A opiekujący się „biedakiem”, czytaj najczęściej partnerka, jest zbyt wolna, mało troskliwa, wciąż zajęta i tak w ogóle nie wie, jak „on” cierpi. Dla niektórych to nawet sposób na życie. Znałem takiego jednego, który swoją aktywność życiową wykorzystywał jedynie do szukania dolegliwości, które go dopadały. A przy tym potrafił bezbłędne udowodnić, że to, iż czegoś nie zrobił, wynikało jedynie z jego choroby. Był takich schorowany, że przeżył ponad osiemdziesiąt lat, a zginął w wypadku samochodowym, przejechany podczas przechodzenia przez przejście dla pieszych. No cóż, smutne to, ale to życie.
Zaczynamy sezon grypowo – przeziębieniowy i przydałoby się kilka rad na tę okoliczność. Przeziębienie dla każdego faceta to prawdziwe nieszczęście. Gdy dopadnie go katar i gorączka, zmienia się w bezradne dziecko.
Zaczyna się od tego, że wróci z pracy i będzie nie w sosie. Ale po dwóch, trzech dniach wszystko stanie się jasne. Pogorszenia samopoczucia, kichanie, drapanie w gardle, podwyższona temperatura – tak objawia się zapalenie górnych dróg oddechowych, czyli popularne przeziębienie. W ramach pierwszej pomocy możesz zastosować coś, co na pewno przypadnie mu do gustu. Po powrocie do domu niech wypije szklaneczkę rozgrzewającego grogu czy piwa z żółtkiem i położy się spać. Złe samopoczucie, ból gardła i katar nasilają się zwykle pod koniec drugiego i na początku trzeciego dnia choroby. To sygnał, że organizm usiłuje się bronić. Jeśli leczenie zostanie natychmiast rozpoczęte, nie tylko złagodzi objawy, ale też pozwoli uniknąć groźniejszych niż samo przeziębienie powikłań. Na początek trzeba zmobilizować do walki z chorobą naturalne siły obronne organizmu. Po pierwsze: chory musi dużo pić. Najlepszym lekarstwem jest jednak sen i odpoczynek w łóżku. Dlatego warto skłonić naszego mężczyznę, by poszedł do lekarza i wziął kilka dni zwolnienia. Im więcej będzie odpoczywał, tym szybciej wróci do zdrowia! Jeśli ten etap mamy już za sobą i pacjent dał się namówić do pozostania w domu, musisz uzbroić się w cierpliwość i na tych kilka dni (przeziębienie trwa najwyżej tydzień) zatrudnić się na etacie domowej pielęgniarki. Cierpliwość będzie ci rzeczywiście potrzebna, bo chory mężczyzna zwykle bywa marudny. Źle znosi własną słabość i gubi się w gąszczu lekarskich zaleceń. Nie oczekuj zatem, że sam znajdzie w apteczce stosowne leki, że będzie poił się lipową herbatką, łykał witaminy i płukał gardło. O połowie tych rzeczy zapomni, a drugą połowę zlekceważy.
Okaż wyrozumiałość, zrozumienie i… poczucie humoru. Ale niech ci nie przyjdzie do głowy, by kpić z jego słabości. Katar jest dla mężczyzny prawdziwym dopustem bożym. Bo kto widział, by supermenowi ciekło z nosa. A jeśli jeszcze dołączyła się do tego temperatura, masz w domu naprawdę “trudny przypadek”, który wymaga troskliwej, czułej opieki i twojej stałej obecności. Niestety, zwolnienia na opiekę nad przeziębionym mężem nie dostaniesz. Dlatego koniecznie zadbaj, by wszystko, czego będzie potrzebował podczas twojej nieobecności, było w zasięgu jego ręki. A wychodząc z domu zostaw szczegółową instrukcję przyjmowania leków. W przeciwnym razie niech cię nie zdziwią telefony z pytaniami w rodzaju:, czym popić tę żółtą tabletkę, jak odróżnić pastylki do ssania od tych do łykania i gdzie podziały się wszystkie chusteczki do nosa.
Choć stereotypy mogą prowadzić do narastania uprzedzeń wobec danej grupy (czytaj: mężczyzn), to pamiętajcie, że często oparte są na niepełnej wiedzy oraz fałszywych przekonaniach o świecie, utrwalone są przez tradycję i trudno podlegają zmianom, a w szczególności odrzuceniu. A przecież zdrowy facet to powód do dumy i radość dla oczu.
Wacław Piechocki