Wywiad z, niekoniecznie, tylko jednym pytaniem.
Kibicom piłki nożnej to nazwisko nie jest obce. Ale ci, którzy stronią od sportowych emocji, zapewne nie wiedzą, kim jest Janusz Gol. W Wikipedii można znaleźć o nim całkiem sporą notkę, zaczynającą się od tego, że urodził się w Świdnicy w Dniu Niepodległości, 11 listopada 1985 roku. Dzisiaj jest polskim piłkarzem grającym na pozycji defensywnego pomocnika w Legii warszawa, który pokazał w Moskwie, że nasz futbol jest groźny i tanio nie sprzedajemy skóry. W 2007 roku zdobył z amatorską reprezentacją Dolnego Śląska Puchar Regionów UEFA.
Przygodę z piłką nożną rozpoczynał w miejscowych klubach Świdnicy (Sparta i Polonia), a w 2008 roku przeszedł do GKS-u Bełchatów. W tym też roku rozpoczął swoją prawdziwą karierę piłkarską. W ekstraklasie zadebiutował 8 sierpnia 2008 roku w meczu z Lechem Poznań, wchodząc na ostatnie 15 minut. Pierwszą bramkę w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej zdobył na początku maja 2009 roku w spotkaniu z Polonią Bytom. Pod koniec lutego 2011 roku został zawodnikiem Legii Warszawa. W sierpniu tego roku, w meczu fazy play-off Ligi Europejskiej ze Spartakiem Moskwa, zapewnił swojej drużynie awans do fazy grupowej, strzelając w doliczonym czasie (90+1) gry zwycięską bramkę, ustalając wynik na 3:2. Cztery dni później, 29 sierpnia, w spotkaniu z ŁKS-em Łódź strzelił swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie w barwach stołecznego zespołu.
W grudniu 2009 roku Gol został powołany przez selekcjonera reprezentacji Polski, Franciszka Smudę, do turnieju o Puchar Króla Tajlandii. W kadrze narodowej zadebiutował 20 stycznia 2010 roku, wchodząc na ostatnie siedem minut za Macieja Iwańskiego w wygranym 3:1 meczu z gospodarzami imprezy. Trzy dni później, w meczu z Singapurem, grał 45 minut. Został powołany na towarzyski mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej, jednak nie wyszedł na boisko.
A kim poza boiskiem jest nasz bohater? To dość przewrotne pytanie, ponieważ Janusz Gol jest całym sercem i ciałem związany z piłką nożną. Jak wspomina jego ojciec, od wczesnego dzieciństwa biegał za piłką pod bacznym okiem babci, która sprawowała pieczę nad nim, gdy rodzice pracowali. Państwo Gol mieszkali przy dzisiejszej ulicy Grodzkiej i stamtąd najbliżej było do boiska szkolnego przy szkole podstawowej nr 10. Właśnie tam mały Janusz uczył się pierwszych zagrywek i sprawdzał swoje umiejętności najczęściej w pojedynkach ze starszymi od siebie kolegami. To inspirowało go, by grać coraz lepiej i walczyć do upadłego. Konsekwencja, żelazna dyscyplina i poczucie ważności celu to największe zalety naszego dzisiejszego bohatera „Tkania życia”. Walka na boisku kształtowała jego młody charakter. Jeśli brał i bierze się za coś, to robi to rzetelnie i z pasją. Nie toleruje bylejakości i pozorów. Albo robi się coś do końca, albo nie. Powtarzają to wszyscy, z którymi rozmawiałem na temat pana Janusza. Jego menadżer Jarosław Solarz uważa, że Gol ma wszystkie te cechy, którymi charakteryzuje się piłkarz wielkiej klasy. Od skromności i szacunku dla innych, po upór, waleczność i wiarę w swoje umiejętności. Potrafi jasno sprecyzować swój cel i dążyć do niego, ale bez robienia krzywdy innym. Jak twierdził jeden
z trenerów Ekstraklasy – „Gol jest jak sprinter biegający sto metrów. Przebiegł już połowę dystansu i na pewno z dobrym wynikiem dobiegnie do mety”.
Solarz powtarza, że Janusz Gol potrafi z dystansem patrzeć na swoją tzw. karierę. Nie należy do tych, którym sława niczym woda sodowa może uderzyć do głowy. Nie ma w sobie niczego z gwiazdy. Janusz Gol jest skromnym, spokojnym i niezwykle pracowitym człowiekiem. To, że w ciągu trzech lat awansował z czwartoligowej drużyny okręgowej do jednego z najbardziej znanych zespołów piłki nożnej, jakim jest Legia Warszawa, to niezwykły sukces i dowód uznania jego niepodważalnych zdolności. Piłka nożna to jego największa miłość, pasja, frajda, spełnienie się. To po prostu jego życie.
Czy w natłoku codzienności ma pan czas na marzenia? A jeśli tak, to o czym marzy Janusz Gol, jeden z najbardziej znanych i cenionych piłkarzy rodem ze Świdnicy?
– Moje marzenia związane są oczywiście z moją ukochaną piłką nożną. Zbliżają się Mistrzostwa Europy Euro 2012 i moim największym marzeniem jest dostać się do kadry narodowej na te mistrzostwa i zagrać. Ubrać strój reprezentacyjny i zagrać dla swojego kraju i kibiców. To marzenie chyba każdego sportowca, ale moje szczególnie teraz, gdy jestem na progu swojej kariery. Miło byłoby usłyszeć na stadionie Mazurek Dąbrowskiego i stać na murawie. Może się uda. Trzymajcie za mnie kciuki.
Wacław Piechocki