Mieli po 14, 15 lat, gdy po upadku powstania warszawskiego trafiali na Dolny Śląsk, do obozu zagłady w Gross Rosen lub do jednej z jego licznych filii. 8 byłych powstańców wzięło udział w dorocznej mszy polowej na terenie dawnego miejsca kaźni. W nabożeństwie, co roku odprawianym w rocznicę wybuchu II wojny światowej, uczestniczyło kilkaset osób, a wśród nich 15 byłych więźniów.
Dziś 83-letni Artur Piecha po 3 miesiącach katorżniczej pracy w kamieniołomach i głodowych racjach żywności ważył 38 kilogramów. – Znieważanie i bicie było na porządku dziennym – wspomina. – To cud, że przeżyłem. Takiego szczęścia nie miała większość moich przyjaciół, z którymi byłem tu przywieziony. Co roku przyjeżdżam modlić się za nich. Cześć zmarłym i ocalonym oddali harcerze ze strzegomskiego Hufca ZHR i świdnickiego Hufca ZHP, kombatanci, samorządowcy i zwykli mieszkańcy. – W tym miejscu ludzie ludziom odbierali nie tylko życie, ale także człowieczeństwo i godność. Nie wolno nam nigdy zapomnieć tej tragedii, która rozegrała się podczas najstraszliwszej wojny w dziejach świata – apelował przed rozpoczęciem mszy św. Zbigniew Suchyta, burmistrz Strzegomia. Nabożeństwo koncelebrował biskup pomocniczy diecezji świdnickiej ks. Adam Bałabuch. Po modlitwie złożono wieńce i kwiaty.
Przez KL Gross Rosen i jego filie przeszło 120 tysięcy więźniów. 40 tysięcy straciło życie.
asz