Miniony tydzień na placu Pokoju udowodnił, że koronki nie odeszły do lamusa. Przeciwnie, wracają w wielkim stylu, nabierając nowych znaczeń.
– Artystyczne Lato na placu Pokoju to działania związane z kreacją. W tym roku zaprosiłam do prowadzenia warsztatów Ewę Szpilę, koronczarkę z Bobowej, polskiej stolicy koronki klockowej. Zakończenie kursu „klepania koronki” połączyliśmy z nowatorskim działaniem partyzantki włóczkowej pod wodzą Mai Brzozowskiej i Moniki Rosińskiej. W ten oto sposób uczestnicy mieli okazję poznać rękodzieło w dwóch kontrastowych ujęciach: nurtu ludowego, tradycyjnego oraz industrialnego, nowatorskiego – wyjaśnia Bożena Pytel, pomysłodawczyni projektu. Ciekawe było odkrywanie społecznej funkcji koronki. – W pierwszych dniach podnosiłyśmy ją do arcydzieła – dbałyśmy o formę, jej artyzm. W sobotę natomiast nie liczyło się jej piękno, ale właśnie jej funkcja społeczna, czyli to, że sprowokowała nas do spotkania się w tym miejscu, do rozmowy, do wspólnych działań – dodaje Bożena Pytel.
Warszaty koronczarskie rozpoczęły się w poniedziałek, 11 lipca. Instruktorką była Ewa Szpila, koronczarka z Bobowej. Prowadziła dwie grupy warsztatowe: dzieci i młodzieży z Młodzieżowego Domu Kultury w Świdnicy oraz dorosłych, wśród których znalazło się 11 pań. – Od niepamiętnych czasów kobiety z Bobowej trudnią się wyrabianiem koronki klockowej. Powstają one przez wiązanie wielu nici lnianych nawiniętych na szpulkowo zakończone, toczone na okrągło, drewniane klocki – wyjaśnia Ewa Szpila. – Poszczególne nici kolejno zaczepia się o szpilki wpięte w poduszkę z umieszczonym na niej wzorem. Następnie przeplata się je raz gęściej, raz rzadziej w zależności od rodzaju koronki.
W ten sposób uczestnicy poznawali takie wzory, jak: płócienko, pasek z brzeżkiem, siekankę czy pikotki.
W sobotę, 16 lipca, na plac Pokoju przybyły Maja Brzozowska i Monika Rosińska, socjolożki i knitgrafficiarskie entuzjastki. Ich zadanie wydawało się z początku abstrakcyjne: wydziergać plac Pokoju. – Moja socjologiczna fascynacja dzierganiem w kontekście miejskim pojawiła się w efekcie próby zrozumienia logiki działania partyzantek kulturowych i artystycznych we współczesnych aglomeracjach. Traktuję ją jako jedną z form – w interesujący sposób skupiającą wątki ekologiczne, antykonsumpcjonistyczne, feministyczne, artystyczne – odzyskiwania przestrzeni miasta. Cel tego rodzaju poczynań jest bardzo różny – od próby upiększenia wycinka najbliższej okolicy bez żadnego podtekstu po politycznie zaangażowany komentarz (np. udział „dziergaczy” w protestach antyglobalistycznych w USA) – opowiada Maja Brzozowska.
Działania wokół Kościoła Pokoju nie miały charakteru zabawy. Choć przybyli na happenig goście z pewnością miło spędzili tutaj czas. – Partyzantka jest pretekstem do spotkania ludzi, do poznania miejsca, odkrycia go na nowo – mówi Bożena Pytel. – Działania z włóczką mogą prowadzić do swoistego zatracenia i tak też się stało na placu Pokoju. Każdy poszukiwał w tym miejscu siebie, a dodając elementy wydziergane na szydełku w szczególny sposób indywidualizował tę przestrzeń.
V edycja Artystycznego Lata na placu Pokoju trwa. Wszyscy zainteresowani mogą przyjść i obejrzeć efekty tygodniowych zmagań z nićmi i włóczką. A już we wrześniu, na tydzień przed jubileuszem 10-lecia wpisu Kościoła Pokoju na Listę UNESCO, odbędą się warsztaty filmowe.
Marta Żywicka
[photospace]