Kwestia firm działających w tzw. systemie argentyńskim od wielu lat przysparza pracy sporej grupie ludzi. Temat analizowała Prokuratura, Policja, Rzecznicy Konsumentów, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a nawet Parlament RP. Efekt jest taki, że w świetle prawa działalność tego rodzaju jest zabroniona, a za złamanie zakazu grożą kary.
Masa ludzi poddała się wpływowi „miodoustych” przedstawicieli handlowych, oferujących ratalną sprzedaż tzw. produktów (samochody, domy) lub gotówkę w formie pożyczki. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało pięknie, ale po uiszczeniu opłaty przygotowawczej i analizie treści umowy (ok. 10 stron), a najczęściej w praktyce okazywało się, że konsument otrzyma przedmiot umowy, ale nie wiadomo kiedy (każdego miesiąca odbywało się losowanie jednego „szczęśliwca” z grupy wpłacających raty).
W dniu 17 lipca 2004r. Sejm przyjął projekt ustawy o zmianie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji oraz ustawy o kredycie konsumenckim. Projekt ustawy wyszczególnia czyn nieuczciwej konkurencji, który polega na prowadzeniu działalności gospodarczej w systemie konsorcyjnym, to znaczy na:
- zarządzaniu mieniem gromadzonym w ramach grupy z udziałem konsumentów utworzonej w celu finansowania zakupu praw, rzeczy ruchomych, nieruchomości lub usług na rzecz uczestników grupy;
- lub na organizowaniu grupy z udziałem konsumentów w celu finansowania zakupów w systemie konsorcyjnym.
Sprawca czynu nieuczciwej konkurencji ma wg ustawy podlegać karze pozbawienia
wolności, której dolna i górna granica zagrożenia jest uzależniona od wartości mienia zgromadzonego w systemie konsorcyjnym. Wejście w życie ustawy wiąże się z zakazem zawierania umów w tzw. systemie argentyńskim. Akt prawny zaczął obowiązywać od dnia 3 sierpnia 2004r. Niestety, do umów zawartych w tym systemie przed dniem wejścia w życie ustawy będą miały zastosowanie przepisy dotychczasowe, czyli dla tych wszystkich, którzy dali się już złapać w argentyńską pułapkę przed wejściem w życie ustawy, nic się nie zmieniło.
Czy po wejściu w życie nowych przepisów zagrożenie minęło? Teoretycznie tak, ale w praktyce firmy działające w systemie argentyńskim istnieją nadal, zmieniły tylko warunki umowy w taki sposób, aby formalnie nie naruszać prawa, ale móc zarabiać na naiwności i łatwowierności konsumentów. Przykład z „naszego podwórka”, to oddział firmy oferującej udzielanie szybkich pożyczek. Nie tak dawno w prasie lokalnej można było przeczytać artykuły o działalności firmy oferującej tzw. „Dobre Pożyczki”. „Dobra pożyczka” co prawda działa legalnie, ale można mieć sporo zastrzeżeń, co do strony etycznej, moralnej. Wykorzystuje lukę w ustawie o kredycie konsumenckim, który pozwala pobrać opłatę przygotowawczą przed przyznaniem kredytu (pożyczki), firma oferuje zainteresowanym całkiem spore kwoty sugerując łatwą dostępność i małe wymogi formalne. Zachęceni klienci godzą się na warunki umowy i podpisują dokumenty po wysłuchaniu (a nie przeczytaniu) zasad udzielania pożyczki. Uiszczają opłatę przygotowawcza i czekają na rozpatrzenie wniosku. Po niedługim czasie okazuje się, że należy spełnić dodatkowe wymogi zabezpieczające spłatę uzyskanych pieniędzy (typu: weksel, hipoteka, poręczenie, zastaw). Osoby, które nie doczytały w umowie zapisów dotyczących ewentualnych zabezpieczeń i nie są w stanie sprostać takim warunkom (a niemal zawsze okazuje się, że nie są w stanie, bo gdyby były, to bez kłopotu uzyskałyby kredyt bankowy), otrzymują odmowę przyznania pożyczki, a uiszczona opłata przygotowawcza nie jest im zwracana (zgodnie z umową!).
Klientom, którzy czują się oszukani, pozostanie droga sądowa. W zasadzie jedynym argumentem prezentowanym w procesie cywilnym może tu być wykazywanie, iż opłata przygotowawcza jest nadmiernie wygórowana. To bardzo trudne zadanie.
Można też próbować powoływać się na wadę oświadczenia woli w postaci błędu co do treści czynności prawnej ( różnica między tym, co mówił przedstawiciel firmy, a tym, co zapisano w umowie ), ale i to nie będzie łatwe, gdyż dowodem w sprawie będzie umowa i jej zapisy wiążą strony.
Wniosek jest jeden: należy dokładnie czytać treść umowy, a w razie wątpliwości pytać fachowca (prawnika) przed podpisaniem, a nie po zawarciu kontraktu, gdy pojawiają się problemy.
Danuta Mazur
Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Świdnicy