Już od wielu lat tradycją jest, że właściciele Hotelu Park zapraszają do siebie najmłodszych przyjaciół. A mają ich sporo, bo ponad setkę podopiecznych Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci Chorych „Serce” ze Świdnicy i Żarowa oraz… ich przyjaciół. W tym roku spotkanie miało szczególny charakter. Po prawie ośmiu latach od przyznania Order Uśmiechu odebrała Danuta Kuroń, także przyjaciółka „Serca”. – To wcale nie znaczy, że nie chciała go przyjąć, ale uparła się, że uroczystość musi być w Świdnicy – tłumaczył niezwykłą zwłokę Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka, założyciel „Serca”.
Dlaczego właśnie tu? – Tym najważniejszym na świecie odznaczeniem wyróżniły mnie świdnickie dzieci i nie mogłam inaczej – tłumaczyła jak zwykle promieniująca ciepłem i serdecznością żona Jacka Kuronia. Dzieci z kolei wyjaśniały, że od lat pani Danuta wspierała małych świdniczan. Najpierw były posiłki, potem fundowanie kolonii, przyjmowanie na studia na Uniwersytecie Ludowym w Teremiskach, wreszcie ogromna pomoc przy adaptacji nowej siedziby „Serca”. Order przypiął Marek Michalak, który jest także Kanclerzem Kapituły tego międzynarodowego odznaczenia, różą pasowała Barbara Kolago, a dzieci wycisnęły puchar świeżego soku z cytryn. Kawaler Orderu Uśmiechu wypił wszystko duszkiem i uśmiechnął się promiennie. Tym samym Danuta Kuroń dołączyła do elitarnego grona kilkuset kawalerów orderu na całym świecie. Dziękowała krótko i z ogromnym wzruszeniem, a życzenia świąteczne dla wszystkich dzieci złożyła na ręce dorosłej dziś Justunki Wodniczak, która wiele lat była podopieczną Stowarzyszenia, a później znalazła schronienie w domu państwa Kuroniów. Mała niedawno Justyna sama dziś jest mamą kilkumiesięcznej Hani.
Ale skoro wigilia, nie zabrakło także wielu świątecznych akcentów. Pięknie śpiewały i grały dzieci z parafii pw. św. Andrzeja Boboli, świetny koncert z kolędami na rock’n’rollową nutę dał zespół „Serduszka”. Harcmistrz Piotr Pamuła przekazał betlejemskie światełko, a biskup Adam Bałabuch odmówił modlitwę. Była również długa lista podziękowań, przede wszystkim dla tych, którzy wsparli remont budynku przy ulicy Kościelnej, gdzie działa już parter i I piętro Europejskiego Centrum Przyjaźni Dziecięcej. Warto dodać, że mnóstwo pracy włożyły same dzieci, pomagając przy przeprowadzce i pracach porządkowych. Na pewno w oczach świętego Mikołaja zasłużyły na prezenty. Przygotowane przez jego pomocników paczki zdumiewały okazałością. Każde dziecko dostało to, o co poprosiło w liście. – Niestety, znów najczęściej wymieniały buty, spodnie i ubrania – przyznaje Iwona Maciejewska, prezes SPDC „Serce”. – Ale oczywiście prosiły też o zabawki. Hitem tego sezonu są pamiętniki otwierane na hasło i rolki. Maluchy i nastolatki dzielnie prawie 2 godziny czekały na otwarcie prezentów, a radości nie było końca. Mikołaj jak zwykle nie zawiódł!
asz
[photospace]