Od kilku dni w okolicach wyjazdu na Strzegom i Wałbrzych robi się coraz częściej tłoczno i mało przyjemnie. Świdniczanie przyzwyczajeni do płynnego przejazdu i oczekiwania „góra” do dwóch zmian świateł stoją w korkach i złorzeczą, niczym woźnice ze starego przysłowia. Wszystko za sprawą robót drogowych na ulicy Ofiar Oświęcimskich. Drogowcy, którzy w tzw. międzyczasie remontują plac św. Małgorzaty wzięli się przy okazji za usprawnianie ulicy prowadzącej do Osiedla Młodych. Ma tam niebawem powstać kolejny supermarket i niezbędne są odpowiednie warunki do dojazdu. Powstaje także zatoczka autobusowa. Jest sporo zamieszania i tzw. dezorganizacji ruchu. Dzisiaj dodatkowo sytuację skomplikował wyciek oleju z samochodu, jadącego ulicą Sikorskiego. Ruchem musiała kierować drogówka.
– Cholera mnie bierze, kiedy stoję w takim korku – irytuje się pan Zygmunt z Prądzyńskiego. – W mieście powinno się zorganizować tak komunikację, by roboty w jednym miejscu nie prowadziły do zakorkowania się innych skrzyżowań. Znów ktoś nawalił, a my kierowcy cierpimy i denerwujemy się z tego powodu.
Miejmy nadzieję, że te wątpliwe atrakcje nie potrwają zbyt długo, jak w przypadku przebudowy placu św. Małgorzaty. Świdnica nie jest przecież zbyt wielką aglomeracją, by pozwalać sobie na coś takiego.
man
Tagi: droga, komunikacja, korek, remont, samochód, światła, Świdnica