65 lat temu w Świdnicy

    0

    Do końca pierwszej dekady maja 1945 roku cały teren obecnego powiatu świdnickiego został zajęty przez jednostki sowieckiej 21 Armii ogólnowojskowej dowodzonej przez generała pułkownika Dimitrija Gusiewa i wchodzącej w skład 1 Frontu Ukraińskiego. Ziemia Świdnicka podobnie jak reszta “kresów wschodnich” państwa niemieckiego stała się częścią powojennego obszaru Polski okrzykniętego przez władze komunistyczne mianem “Ziem Odzyskanych”. Nie jest naszym celem rozpisywanie się w tym miejscu czy takie określenie jest słuszne lub nie i jaką rolę odegrali “Krasnoarmiejcy”: bohaterskich wyzwolicieli czy bezwzględnych okupantów? Na te pytania czytelnicy naszego serwisu muszą spróbować sami sobie odpowiedzieć. Nie sposób jednak nie wspomnieć o fakcie bezspornym, a mianowicie, że obecna Rzeczpospolita Polska swój kształt terytorialny odziedziczyła po Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, której granice wytyczył przywódca totalitarnego Związku Sowieckiego czyli Józef Stalin – jeden z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości. Być może gdyby nie on to nasze miasto nie byłoby teraz polską Świdnicą tylko w dalszym ciągu niemieckim Schweidnitz…

    Wtorek 8 maja 1945 roku był bez wątpienia datą przełomową w naszej lokalnej historii. Z tej okazji prezentujemy poniżej tekst autorstwa Edmunda Nawrockiego o tym co wydarzyło się wówczas w Świdnicy:

    Dzisiaj mija dokładnie 65 lat od chwili, kiedy to oddziały Armii Czerwonej wkroczyły do Świdnicy, co przywykło się nazywać ongiś, w czasach Polski Ludowej “wyzwoleniem”. Wyzwolenie to poprzedziła kapitulacja Wrocławia podpisana w niedzielę 6 maja 1945 roku o godzinie 18.20 w willi “Colonia” we Wrocławiu, gdzie mieścił się sztab 22. korpusu Armii Czerwonej.

    Zupełnie bezkrytycznie publikowano przez wiele lat fałszywą wersję, że kapitulację tę podpisano w Pszennie. Nawet wmurowano tam zachowaną do dziś na jednym z budynków tablicę o treści: “W MIEJSCOWOŚCI, W KTÓREJ PODPISANO KAPITULACJĘ WROCŁAWIA 1945 R. BOHATERSKIEJ ARMII RADZIECKIEJ W PIĄTĄ ROCZNICĘ WYZWOLENIA POWIATU ŚWIDNICKIEGO SPOŁECZEŃSTWO POWIATU 18.IV.1950 R.”

    Pszenno łączy się z kapitulacją Wrocławia jedynie przez to, że w niedzielę 6 maja rano wylądował na tamtejszym lotnisku polowym mały jednosilnikowy samolot niemiecki typu Fieseler Fi 156 Storch. Uciekał nim z Wrocławia fanatyczny hitlerowiec, gauleiter Śląska Karl Hanke, mianowany w testamencie Hitlera głównym przywódcą SS i szefem niemieckiej policji. Samolot jego uzupełniał tu paliwo.

    Hanke nie dotarł jednak do sztabu wojsk hitlerowskich w Józefowie koło Jaromierza w północnych Czechach tylko prawdopodobnie zginął z rąk Czechów.

    6 maja (według innych źródeł dopiero 7 maja rano) 1945 roku wyszedł rozkaz o totalnej ewakuacji Świdnicy. Pozostała jeszcze nieliczna ludność cywilna miała do godziny 19 poniedziałku 7 maja opuścić miasto. W ów poniedziałek około godzin: 14 i 17 odjechały ze Świdnicy dwa pociągi.

    We wtorek 8 maja 1945 roku około godziny 5 rano ostatni pociąg opuścił miasto udając się w kierunku Jedliny Zdroju. W powietrze wysadzono mosty oraz wiadukty kolejowe między innymi obok cmentarza przy dzisiejszej alei Brzozowej oraz nad ulicą Kanonierską. Wysadzono również magazyn broni położony przy obecnej ulicy Franciszkańskiej naprzeciw dzisiejszej Szkoły Podstawowej numer 105. O godzinie 7.30 pracownicy wodociągów miejskich opuścili stację pomp i zapewne ustał dopływ wody do mieszkań. W tym samym czasie ujrzano na Rynku ostatniego żołnierza niemieckiego. Przed południem na ulicy miasta spotkać można było jedynie cudzoziemskich robotników przymusowych, w tym i Polaków, zwolnionych z obozów zbiorczych mieszczących się w barakach przy dzisiejszej ulicach: Kliczkowskiej, Strzelińskiej, Wałbrzyskiej oraz Częstochowskiej. Nieliczna ludność niemiecka pochowała się w mieszkaniach.

    Pierwsze czołgi Armii Czerwonej wkroczyły do śródmieścia dzisiejszą ulicą Komunardów, gdzie oddały kilka strzałów. Raniony odłamkami na przejeździe kolejowym zginął 89-letni emerytowany lekarz świdnicki. Była wtedy prawdopodobnie godzina 10.30 lub nieco wcześniej. Czołgi przybyły najprawdopodobniej z Żarowa lub Jaworzyny Śląskiej, które to miejscowości już 7 maja zajęte zostały przez Armię Czerwoną. Dalsze jednostki sowieckie wkraczały idąc z przerwanego frontu bocznymi drogami przez Nowice, Bolesławice i Tomkową.

    Na placu przed obecną katedrą stał z czterema mężczyznami katolicki proboszcz świdnicki ksiądz Erich Puzik. Wbrew dotychczasowym błędnym wieściom, nie wyszedł on z białą chorągiewką naprzeciw wkraczającym oddziałom zwycięzców. Jak sam pisze, powitał przyjaźnie dwóch żołnierzy sowieckich szukających żołnierzy niemieckich. Żołnierze sowieccy szybko opuścili plac przy kościele nie wchodząc na plebanię ani do wnętrza kościoła.

    Wkrótce potem wybuchł pożar w hurtowni win i w piwiarni przy dzisiejszej ulicy Grodzkiej 7-9. Z jednego ze spalonych wtedy dwóch domów zachowały się do dziś fragmenty pięknego, renesansowego portalu z roku 1551.

    Doszło też do strzelaniny pomiędzy upojonymi nie tylko zwycięstwem żołnierzami, przy czym zginął jeden oficer sowiecki.

    “Wyzwolenie” Świdnicy upamiętnia niezwykle krótka ulica 8 maja (na zdjęciu) łącząca Aleję Niepodległości z ulicą Spółdzielczą.

    Poprzedni artykułĆwierć wieku na scenie
    Następny artykułŚwidniczanie pamiętają o żołnierzach